Nie wiadomo kiedy, i czy w ogóle uda się ugasić pożar jaki wybuchł 12 lutego w rejonie ściany 14 na poziomie 405/1 w kopalni Knurów-Szczygłowice. Ruch Szczygłowice ma dwie ściany - obie nie fedrują. - Kontrola pomiarowa nadal wykazuje stężenie tlenków węgla i metanu - informuje "Rzeczpospolitą" Jolanta Talarczyk, rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego.
Pożar endogeniczny to efekt strajku pod ziemią - tzw. postoju ścian - kiedy zrobach ściany wydobywczej, czyli miejscach po eksploatacji węgla gromadzi się gaz. Zarząd JSW przestrzegał przed taką sytuacją strajkujących. Pożar wybuchł 12 lutego, z rejonu ewakuowano 31 górników. Nikomu nic się nie stało. - Nie wiadomo czy ta ściana kiedykolwiek będzie mogła być eksploatowana - dodaje Talarczyk. Potwierdza to rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej Katarzyna Jabłońska-Bajer: - Zakładamy że będzie ona wyłączona ok. pół roku, ale może się okazać, że fedrunek nie będzie tam już możliwy - mówi Jabłońska-Bajer. Do końca ściany zostało ok. 70 metrów. Co gorsze zamknięto także profilaktycznie drugą, sąsiednią ścianę. Dzisiaj mają się tu odbyć próby szczelności.
Ale problem jest jeszcze jeden - nie ma jak transportować węgla na górę bo pochylnia znajduje się w zagrożonym rejonie. W JSW głowią się jak w przypadku uruchomienia drugiej ściany gdzie składować węgiel.
Wyłączenie ruchu Szczygłowice to kolejny kłopot dla JSW, w której przez 17 dni strajkowali górnicy i dzienne straty z tego tytułu wynosiły 27 mln zł.
JSW nie chce oszacować jakie straty notuje z powodu wyłączenia dwóch ścian. - Knurów-Szczygłowice to dla nas kopalnie przyszłościowe, właściwie strategiczne z ogromnymi pokładami węgla na lata. Pokłady kończą się przecież w Jas-Mos, Borynii, a Pawłowice czy Żory nie chcą nas wpuścić tzn. nie mamy tam koncesji na wydobycie. W tym kontekście chwilowe kłopoty Szczygłowic nie mają więc dużego znaczenia. Poza tym zbroimy tam dwie nowe ściany, które podejmą fedrunek - wyjaśnia Jabłońska-Bajer.