Przedstawiciele prywatnego biznesu w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że w tym roku spółki energetyczne skoncentrowały się na zakupie surowca od pogrążonych w kłopotach państwowych kopalń. Kupowały przy tym węgiel nie tylko z bieżącej produkcji, ale płaciły nawet za niewydobyty jeszcze surowiec, łatając dziury w budżecie Kompanii Węglowej.
- Przykład do niedawna jeszcze prywatnej Bogdanki pokazuje, że takim kopalniom nie jest łatwo. Spółka ta, choć tanio wydobywa węgiel, miała w tym roku problem ze sprzedażą i musiała ograniczać wydobycie, oddając udziały w rynku państwowym spółkom węglowym - komentuje Łukasz Prokopiuk, analityk Domu Maklerskiego BOŚ.
Po tym, jak działająca na Lubelszczyźnie Bogdanka pod koniec października stała się częścią grupy energetycznej Enea, w Polsce pozostały tylko trzy całkowicie prywatne kopalnie węgla kamiennego. Największą z nich prowadzi w Czechowicach - Dziedzicach należące do czeskiego koncernu EPH Przedsiębiorstwo Górnicze Silesia. Pozostałe, znacznie mniejsze, to: Zakład Górniczy Siltech z Zabrza oraz Eko - Plus z Bytomia. Zarządy tych firm przyznają, że działalność w Polsce jest bardzo trudna.
- Tu praktycznie nie istnieje rynek, gdyż sytuacja całego sektora uzależniona jest głównie od decyzji politycznych. Jak dotąd mówiło się o prywatyzacji niektórych kopalń, tymczasem przykład Bogdanki pokazuje, że w Polsce idzie się w odwrotnym kierunku - w stronę upaństwowienia branży - zauważa Michal Heřman, prezes Silesii.