Poza Hiszpanią i Chorwacją pojawiają się nowe kierunki, które mają zastąpić coraz mniej bezpieczne dla turystów Egipt i Tunezję oraz częściowo Turcję. Polacy zaczęli więc odkrywać nieznane Bałkany – Albanię i Czarnogórę, ale także Gruzję. Kenia po zamachach traci popularność na rzecz Gambii. W miejsce Egiptu pojawił się droższy, ale bezpieczny Oman.
Polscy turyści też wyraźnie uważniej zaglądają do rekomendacji Ministerstwa Spraw Zagranicznych. – Dotychczas dla Polaków liczyła się przede wszystkim cena – mówi Michał Laskowski, dyrektor biura sprzedaży w wyszukiwarce ofert turystycznych Qtravel.– W tym roku nadal jest ważna, ale na pierwszym miejscu Polacy zaczęli stawiać bezpieczeństwo.
– Możemy zapłacić więcej, ale chcemy też większej pewności, że nasze wakacje się w ogóle odbędą, w ostatniej chwili nie będziemy musieli zmieniać ich kierunku, a za płotem hotelu nic się nie wydarzy – dodaje.
Jego zdaniem początkujące w turystycznej świadomości Albania i Gruzja (w zeszłym roku wzrost ruchu o ponad 40 proc.) w tym roku staną się jeszcze bardziej popularne. Na wakacje w Czarnogórze w tym roku zdecyduje się o 35 proc. osób więcej niż w 2015 – wynika ze wstępnych rezerwacji.
Tańsze zamienniki
Przy tym nie są to kierunki drogie. W Albanii tygodniowe wakacje w czterogwiazdkowym hotelu można już wykupić za niespełna 1700 zł. Trochę więcej (1900 zł) płaci się za urlop w hotelu pięciogwiazdkowym. Za tygodniowe wakacje w Czarnogórze zapłacimy 1900–2300 zł, a w w Gruzji 2200-2600 zł. Wszystkie te trzy kraje mają już pełną ofertę turystyczną i kurorty wysokiej klasy.