W poniedziałek gubernator Sachalina - wyspy leżącej na Morzu Ochockim 50 km na północ od japońskiego Hokkaido, poinformował, że zapadła decyzja o zamknięciu ostatniej kopalni na wyspie.
- Firma Sachalinugol-6, do której należy kopalnia Udarnowskaja, znajduje się w turdnej sytuacji ekonomicznej. Jak przyznają właściciele kopalni, zamknięcie nierentownej i niebezpiecznej kopalni jest kwestią najbliższych miesięcy - głosi komunikat biura gubernatora, cytowany przez agencję Prime.
Jak bardzo niebezpieczna jest praca w Udarnowskiej, opisał jeden ze sztygarów Fiodor Zabiło.
- Praca w ławie jest tak niebezpieczna, że faktycznie posyłamy ludzi na śmierć. Sam przepracowałem 36 lat w branży górniczej, ale czegoś takiego jak tu, nie widziałem. Warunki geologiczne są bardzo trudne. Krokwie się łamią, sytuacja jest nieprzewidywalna. Jak na wojnie kule świszczą nad głową. Do tego dochodzi zużyty sprzęt, maszyny tak stare, że części zapasowych do nich już nie ma - przyznał sztygar.
W takich warunkach pracuje 400 ludzi. Górnicy z przodka, codziennie ryzykujący życie i zdrowie zarabiają ok. 96 tys rubli czyli trzy średnie krajowe. Kopalnia działa nieprzerwanie od 1924 roku. Wtedy południe wyspy należało do Japonii a sama kopalnia była własnością gubernatora Karafuto (tak po japońsku nazywał się Sachalin). Po zajęciu południa wyspy przez sowietów w 1945 r przez wiele dziesięcioleci pracowali na niej sowieccy niewolnicy czyli więźniowie gułagu. Potem wolni górnicy zarabiali tu bardzo dobrze, ale warunki pracy były trudne. W 2009 r w kopalni wybuchł metan. Sztolnie trzeba było zalać. Ich przywrócenie do pracy nastąpiło w 2010 r.