Komisja Nadzoru Finansowego chce, żeby dla kredytów walutowych na zakup mieszkania do pięciu lat wkład własny wynosił 10 proc. wartości nieruchomości, a dla tych powyżej pięciu lat – 20 proc.
Bankowcy już zapoznali się z pomysłami nadzoru, a nawet przysłali swoje uwagi. – Za kilka miesięcy będziemy mieli ostateczny kształt rekomendacji. Liczymy, że w lipcu Komisja ją zatwierdzi – mówi Adam Płociński, szef pionu międzysektorowego w KNF.
– Banki dostaną kilka miesięcy na wdrożenie nowych zasad. Nie będzie to więcej niż pół roku.
Komisja chce także, żeby banki bardziej rozważnie określały zdolność kredytową klienta, czyli de facto to, czy mogą dać mu pożyczkę i jak dużą. Nadzór zaleca, żeby w ocenie zdolności kredytowej uwzględnić wszystkie wydatki osób zobowiązanych do spłaty pożyczki, biorąc pod uwagę ich poziom dochodów, status społeczny, mieszkaniowy oraz to, jak wcześniej regulowały swoje płatności. Nadzór życzy też sobie, żeby wysokość wszelkich wydatków związanych z zobowiązaniami finansowymi nie przekraczała połowy kwoty dochodu klienta.
Niedawno nadzór znowelizował inną rekomendację, która dotyczy kredytów hipotecznych. Celem KNF jest doprowadzenie do tego, żeby różnica między kursem zakupu i sprzedaży walut (tzw. spread) oferowanych klientom, którzy mają kredyty mieszkaniowe, nie była zbyt duża.