Dobrą wiadomość dla naszego kraju zawierają najnowsze dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Wynika z nich, że przy uwzględnieniu realnej mocy nabywczej walut narodowych w 2015 r. dochód na mieszkańca wynosił w Grecji 26 449 dolarów, a w Polsce był o 6 dolarów wyższy.
Różnica jest więc na razie symboliczna, ale jak przewiduje MFW, będzie dość szybko się powiększać. W przyszłym roku wyniesie już półtora tysiąca dolarów.
12 lat temu, gdy nasz kraj przystępował do Unii, od Greków dzieliła nas przepaść. Wówczas ich dochód narodowy na mieszkańca wynosił 96 proc. średniej Wspólnoty. Polski był niemal dwukrotnie niższy (49 proc.).
Szybko okazało się jednak, że zamożność Grecji była wydmuszką. Gdy uderzył kryzys finansowy, kraj stanął na skraju bankructwa i musiał zaakceptować niezwykle rygorystyczny plan oszczędnościowy narzucony przez Niemcy. W konsekwencji dochód narodowy w ciągu czterech lat spadł o 1/3 – rzecz bezprecedensowa w czasach pokoju.
Polska natomiast jako jedyny kraj Unii nie tylko uniknęła recesji, ale nawet zdołała zwiększyć o 1/5 wielkość gospodarki. To właśnie pozwoliło nam dogonić kraj, który nie tylko nie przeszedł przez cztery dekady komunizmu, ale od blisko 40 lat dostawał pomoc strukturalną z Brukseli.