Bikram Choudhury ma wyznawców na całym świecie. Pochodzący z Kalkuty mistrz jogi jest twórcą jednej z jej odmian, zwanej od jego imienia Bikram Yogą. Polega ona na wykonywaniu ćwiczeń (też jego pomysłu) w temperaturze 40 stopni Celsjusza, czyli takiej, jaka często panuje w jego (i jogi) ojczyźnie - Indiach.
Od paru lat nad zarabiającym grube miliony Bikramie Choudhurym zbierały się czarne chmury. W 2014 roku został oskarżony o wykorzystywanie seksualne (coś więcej niż molestowanie) przez byłą doradczynię prawną jego jogowego imperium. Potem pojawiły się zarzuty o gwałt na jednej z uczestniczek kursów w Los Angeles.
We wtorek w tym mieście zakończył się proces mistrza jogi. Nie trafi do więzienia, bo prokurator miał wątpliwości co do dowodów.
Ale jak pisze "Los Angeles Times", Bikram Choudhury będzie musiał zapłacić 6,4 mln dolarów odszkodowania swojej byłej prawniczce. I to nie musi być koniec. Inne procesy - rozpoczęte na podstawie oskarżeń kilku pań - są w toku.
Podczas procesu jedna z kobiet porównała guru jogi do "niebezpiecznego drapieżnika", pisze niemiecki tabloid "Bild"