Pięćdziesięcioletni Lon Lee Alle z Singapuru zwiedzał Park Narodowy Komodo w indonezyjskiej prowincji Nusa Tenggara, gdzie żyją największe jaszczury na świcie - warany.
Turysta, wbrew ostrzeżeniom mieszkańców wioski, podszedł zbyt blisko jedzących gadów, aby zrobić im zdjęcie. Jedno ze zwierząt poważnie pogryzło turyście nogę. Mężczyzna został uratowany przez tubylców, ale musiał być szybko przetransportowany do szpitala. Zawiozła go tam wojskowa łódź motorowa.
Park Narodowy Komodo powstał właśnie, aby zachować przy życiu warany - największe żyjące jaszczurki, gatunek odkryty dopiero w 1910 roku.
Te dorastające do trzech metrów długości gady, z racji swoich gabarytów nazywane smokami, nie mają wrogów w świecie zwierzęcym. Wbrew pozornej ociężałości potrafią być bardzo szybkie. Są mięsożercami, zjadają głównie ptaki i ssaki (nawet duże - bawoły, świnie czy jelenie), ale zdarza się, że atakują również ludzi. Większe ofiary waran, który potrafi ważyć nawet 90 kg, powala uderzeniem ogona. Siła tego ciosu dochodzi do dwóch ton.
Naukowcy długo podejrzewali, że warany uśmiercają swoje ofiary gryząc je, a ponad 50 szczepów bakterii, rozwijających się w ich pyskach na resztkach mięsa między zębami, dopełniają dzieła i zabijają ofiarę. Najnowsze badania wykazały jednak, że inny gatunek waranów - waran kolorowy - produkuje jad.