W 18 rocznicę tragedii w szkole Columbine High School w Littleton przypominamy nasz tekst z 22 maja 1999 roku poświęcony tamtym wydarzeniom.
Po krwawych wydarzeniach w Columbine High School w Littleton w stanie Kolorado wiele szkół przez dłuższy czas odwoływało zajęcia, a rodzice ciągle boją się o los swoich dzieci. Do głosu dochodzą domorośli terroryści, którzy wysyłają anonimy lub telefonują do szkół grożąc powtórzeniem tragedii. Śledząc z mieszanymi uczuciami wydarzenia w Kosowie, Amerykanie stracili całkowicie poczucie bezpieczeństwa. Wciąż mają w pamięci pogrzeby piętnastu uczniów i nauczyciela w małym amerykańskim miasteczku.
Szkoła podstawowa Poplar Tree Academy w Buffalo znajduje się w dzielnicy zamieszkanej w większości przez Afroamerykanów. Podczas jednej z lekcji trzynastolatek wyszeptał tak, aby go wszyscy usłyszeli: "Ktoś tu dzisiaj umrze! " Nauczyciel napisał raport, dyrektor postanowił sprawę wyciszyć. W kilka godzin później kolejny uczeń, zagniewany na nauczycielkę biologii, zagroził jej "powtórzeniem Kolorado". Skończyło się na pogróżkach i policja nie wkroczyła. Jednak w innych szkołach jawne czy anonimowe zapowiedzi załatwiania osobistych porachunków z uczniami i nauczycielami traktuje się wyjątkowo poważnie.
Zrobimy wam Kolorado
W czwartek wieczorem, po masakrze w Littleton, sześciuset rodziców wypełniło salę widowiskową szkoły średniej John F. Kennedy High School (zwanej w skrócie JFK) w Cheektowadze na przedmieściach Buffalo, gdzie większość stanowią mieszkańcy polskiego pochodzenia. Thomas Rowan, kapitan miejscowej policji, odczytał anonimowy list nadesłany do Richarda Andrzejewskiego, dyrektora szkoły. Mali terroryści, bez wątpienia uczniowie szkoły, napisali tak: "Ci dwaj chłopcy, którzy zastrzelili uczniów oraz nauczyciela i zbombardowali szkołę w Kolorado, to zaledwie czubek góry lodowej. Jest nas więcej. Jesteśmy sprytniejsi niż wy, malutcy ludzie. Nie damy się złapać, a wy umrzecie. Nadszedł czas rewolucji. Przekonacie się, że mówimy prawdę!".
Oficer policji stwierdził, że pogróżkę trzeba potraktować poważnie, bo anonimowi szantażyści zaplanowali swą akcję na 30 kwietnia, datę samobójstwa Adolfa Hitlera. Może to tylko zbieg okoliczności, lecz tych dwóch uczniów, którzy spowodowali masakrę w szkole w Littleton, zaplanowało wydarzenie na 20 kwietnia, rocznicę urodzin Hitlera. Rodzice przyjęli tę informację z mieszanymi uczuciami, większość ze spokojem. John Bork, który ma w JFK trzy córki, wstał i powiedział: -- Żadna z nich nie przyjdzie jutro do szkoły! Jeden z zagniewanych spytał dyrektora Andrzejewskiego, czy ma zamiar przyjść nazajutrz do pracy. Odpowiedział James P. Mazgajewski, szef okręgu szkolnego Cheektowaga-Sloan: - Rano będę stał z dyrektorem przy wejściu do szkoły, by powitać uczniów. Jutrzejszy dzień będzie najbezpieczniejszy w historii JFK. I ja to gwarantuję. Cisza, jaka zapadła, świadczyła otym, że rodzice poważnie potraktowali jego słowa, dodał więc: - Jeśli odczuwacie niepokój, zatrzymajcie dzieci w domu.