Startup Deliveroo został założony w Londynie w 2013 r. przez dwóch Amerykanów - Willa Shu’a i Grega Orlowskiego. Posiada on swoją stronę internetową i mobilną aplikację, przez które klienci mogą składać zamówienia w wybranych przez siebie restauracjach. Firma działa już w 11 krajach europejskich i azjatyckich: w Holandii, Francji, Niemczech, Belgii, Irlandii, Hiszpanii, Włoszech, Australii, Singapurze, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i w Hongkongu. W planach na najbliższe lata ma ekspansję na kolejne rynki.
Czytaj także: Platformy do zamawiania dostaw rosną najszybciej
Nic dziwnego więc, że Uber, który od dłuższego czasu prężnie rozwija się na rynku dostawczym, upatrzył sobie właśnie tę firmę, która jest jednym z największych rywali dla jego Uber Eats w Europie. Jak dowiedział się Bloomberg, amerykańska firma kojarząca pasażerów z kierowcami złożyła już propozycję kupna Deliveroo i rozpoczęła ze spółką wstępne rozmowy.
Wartość możliwej transakcji nie została jeszcze wyjawiona. Według źródeł Bloomberga, Uber będzie musiał zapłacić za Deliveroo znacznie więcej, niż wyniosła ostatnia wycena spółki. W ubiegłym roku jej wartość została oszacowana na ponad 2 mld dol. po tym, jak firma zgromadziła ok. 480 mln dol. od inwestorów, w tym Fidelity Investments i grupy T. Rowe Price. Deliveroo przygotowuje się obecnie do wejścia na giełdę, choć na razie dość opieszale podchodzi do ustalenia szczegółów IPO.
Nie wiadomo jednak, czy brytyjska firma zgodzi się tak łatwo przejść w ręce amerykańskiego giganta transportowego, nawet za imponującą kwotę. Jak wynika z informacji, do których dotarł Bloomberg, zarząd Deliveroo i inwestorzy niechętnie podchodzą do propozycji Ubera, ponieważ cenią sobie swoją niezależność.