Kto tu jest „królem życia” - komentuje Jarosław Onyszczuk

Po politycznym przejęciu prokuratury zasady prawa zastąpiono przekupstwem, a przyzwoitość – brakiem pokory. Złamano standardy w imię partykularnych interesów.

Publikacja: 31.08.2019 06:30

Kto tu jest „królem życia” - komentuje Jarosław Onyszczuk

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

W „Rzeczpospolitej" z 9 sierpnia 2019 r. ukazał się artykuł przewodniczącego Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP Jacka Skały, stanowiący w istocie replikę na raport Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia, pod znamiennym tytułem „Królowie życia w prokuraturze »dobrej zmiany«". Artykuł nie został poprzedzony gruntowną i wszechstronną analizą dokumentu przedstawionego przez Stowarzyszenie. Przekonuje o tym jego forma i zawarte w nim mniej lub bardziej spersonalizowane zarzuty, rażące ogólnikowością, jałowością i emocjonalnością. Zabrakło także merytorycznego odniesienia do opisanego w raporcie stanu funkcjonowania prokuratury AD 2019, w tym stosowanych metod zarządzania nią.

Nie powinno to dziwić. Znalezienie rzeczowych argumentów pozwalających na zainicjowanie merytorycznego dyskursu byłoby zadaniem z kategorii niewykonalnych. Nie o to zresztą chodziło w tym artykule. Istotniejsze było nadanie innego znaczenia nośnemu w swym pejoratywnym wydźwięku określeniu „królowie życia", definiującemu beneficjentów niegodziwych zachowań w prokuraturze poprzez podjęcie, jednak nieudolnej, próby przypisania go środowisku prokuratorów skupionych w LSO.

Przydało się zatem odświeżenie odchodzącego w niepamięć zarzutu o pełnieniu funkcji przez część członków Stowarzyszenia w okresie poprzedzającym marcowe zmiany z 2016 roku, a także obarczenie ich odpowiedzialnością za wszystkie mniej lub bardziej rzeczywiste niedostatki ówczesnej prokuratury. Ten wydawałoby się sprytny zabieg miał na celu wykreowanie (znowu tylko) wrażenia, iż to w przeszłości dochodziło do niecnych praktyk, które w porównaniu z aktualną sytuacją w prokuraturze są dopiero wielką nieprzyzwoitością.

Brak merytorycznych argumentów w dyskursie został więc zastąpiony dość specyficznym i mało wysublimowanym językiem, połączonym ze specyficznymi metaforami oraz nietrafionymi zarzutami z bliskiej autorowi sfery działalności związkowej.

Tylko propaganda

W tym kontekście można z satysfakcją stwierdzić, iż opublikowany przez Stowarzyszenie kolejny raport nie został zbyty milczeniem przez aktualne kierownictwo prokuratury. Zdumienie budzi jedynie fakt, iż żadna z prominentnych osób decydujących o upolitycznieniu prokuratury i odpowiadających za negatywne zjawiska w niej zachodzące nie zabrała głosu, a w obronie panujących porządków stanął przewodniczący organizacji związkowej, który z racji pełnionej funkcji winien raczej zachować stanowisko neutralne. Dlatego należy się przyjrzeć tezom sformułowanym w artykule przewodniczącego. Już ich pobieżna analiza pozwala stwierdzić, iż ograniczone zostały do zestawienia wszystkich postulatów głoszonych w przeszłości przez związek, koncentrując się głównie na kwestiach poprawy sytuacji finansowej urzędników i innych pracowników prokuratury, poziomu zatrudnienia, korzystania ze swoistego immunitetu od prowadzenia referatów oraz uczestniczenia w rozprawach sądowych, a także, co wzbudziło moje największe zdziwienie, zarzucenia prokuratorom skupionym wokół LSO dążenia do paraliżu prokuratury w związku z akceptacją idei procesu kontradyktoryjnego.

Taki konglomerat zarzutów potwierdza jedynie postawioną na początku tezę, iż artykuł w swej wymowie miał mieć wyłącznie charakter propagandowy, a nie stanowić rzetelnej, merytorycznej polemiki z raportem.

Oczywiście nie zamierzam, podobnie zresztą jak inni prokuratorzy z LSO, usprawiedliwiać się przed panem Jackiem Skałą z pełnienia funkcji kierowniczych przed tzw. dobrą zmianą w prokuraturze w czasach, w których zainicjowano budowę fundamentów demokratycznej i realizującej europejskie standardy instytucji, a prawo stanowiło wartość najwyższą.

Związki aprobowały

Trzy ostatnie lata pokazały wyraźnie, jak istotnym organem w strukturze państwa jest prokuratura, a przede wszystkim, w jaki sposób może być wykorzystywana do załatwiania partykularnych interesów politycznych. Panu przewodniczącemu tak funkcjonująca prokuratura nie przeszkadza, mogę sobie jednak wyobrazić, iż po zmianie ustrojowej stanie się piewcą nowych standardów, niezależności prokuratury i przypomni sobie o rekomendacjach unijnych dotyczących europejskich standardów i zasad kształtujących status prokuratora, wypracowanych przez różne gremia europejskie.

Pan przewodniczący, zarzucając bezczynność w walce o podwyżki dla urzędników, zapomina lub nie chce pamiętać o określonym podziale obowiązków w prokuraturze i faktycznej roli kierownika jednostki (zdumienie budzi, iż nie krytykuje obecnych funkcyjnych, którzy nie tylko nie wspierali działań związkowych, ale też w wielu przypadkach nie wyrażali zgody na protesty urzędników), a także o uwarunkowaniach, w jakich funkcjonowała prokuratura za czasów prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.

Z całą pewnością nie można nam zarzucić kwestionowania konieczności poprawy sytuacji materialnej urzędników. Być może pan przewodniczący nie ma wiedzy, iż wielu funkcyjnych w niezwykle trudnej sytuacji finansowej podejmowało działania zmierzające do zwiększenia uposażeń kadry urzędniczej kosztem np. nieobsadzonych etatów. Mimo ograniczonych możliwości budżetowych prokuratury jej kierownictwo podejmowało działania, których efektem były skromne podwyżki na 2016 r., a umieszczone na stronie internetowej związku komunikaty wyrażały aprobatę i zadowolenie w tej kwestii.

W tym kontekście za rozczarowującą uznać należy aktywność pana przewodniczącego, który przez ponad trzy lata, przy stale rosnącym budżecie prokuratury, w tym na dodatkowe uposażenia dla prokuratorów, centralizacji (jednolitości) władzy w prokuraturze, nie był w stanie uregulować w sposób stały, a nie doraźny, wynagrodzeń dla kadry urzędniczej w prokuraturze.

Zdumiewający okazał się także zarzut, iż w przeszłości prokuratorzy funkcyjni korzystali ze swoistego immunitetu chroniącego przed realizowaniem czynności prokuratorskich. Trzeba uczciwie przyznać, iż do 2014 r. takie były zasady funkcjonowania prokuratury, że kierownicy jednostek oraz ich zastępcy nie mieli obowiązku prowadzenia referatów, co nie oznacza, iż nie realizowali czynności prokuratorskich. Wystarczyło tylko spojrzeć na mniejsze jednostki, gdzie osoby funkcyjne na równym poziomie jak i inni prokuratorzy podejmowały działania procesowe, a nawet pełniły dyżury. Nie było to oczywiście zasadą.

W czapce z otokiem

Aktualnie tak hołubiona przez pana przewodniczącego „dobrozmianowa" prokuratura, poza szczytnymi zapisami w przepisach ustrojowych, nie zmieniła zasadniczo tej sytuacji, a owe referaty, o które przewodniczący walczył, okazały się fikcją. Proponuję lekturę pierwszego raportu LSO, aby zapoznać się z ustaleniami w tym zakresie i nie powtarzać twierdzeń, które nie mają uzasadnienia w rzeczywistości. Również i pan przewodniczący nie może się pochwalić referatem, podobnie jak i jego przełożeni w Prokuraturze Krajowej.

I jeszcze jedno. Muszę przyznać, iż obarczenie odpowiedzialnością członków LSO za wprowadzenie procesu kontradyktoryjnego, którego zresztą byłem zwolennikiem, jawi się jako rzecz absurdalna. Nie będę przypominał, kto w Polsce odpowiedzialny jest za stanowienie prawa. Nie oznacza to oczywiście, że wszystkie zmiany należy kwestionować, w szczególności gdy przywracają one właściwą pozycję prokuratora w procesie karnym. Rozumiem, iż panu przewodniczącemu bliższa jest idea procesu bez oskarżyciela, a prokuratora widziałby w roli śledczego lub superpolicjanta, najlepiej w mundurze i dużej czapce z  kolorowym otokiem.

To wizja anachroniczna i  nie do przyjęcia. Nie wiem, na jakiej podstawie tak autorytatywnie pan przewodniczący twierdzi, iż proces ten byłby droższy, dłuższy i stawiający w uprzywilejowanej roli oskarżonych. Być może opiera się na przekonaniu swoich przełożonych, którzy mieli taką przewagę, iż w czasie funkcjonowania tego postępowania przebywali w stanie spoczynku. A może podzieliłby się ze środowiskiem prokuratorskim swoimi doświadczeniami?

Zbyt krótki czas funkcjonowania procesu kontradyktoryjnego nie pozwala na wyciągnięcie jednoznacznych wniosków co do jego efektywności, choć doświadczenia prokuratorów pokazują, że w wielu przypadkach był on dużo sprawniejszy aniżeli prowadzony na poprzednich zasadach.

Opierając się na takich argumentach, nie zmieni pan rzeczywistości.„Królowie życia" są i na zawsze pozostaną synonimem politycznego przejęcia prokuratury, w którym zasady prawa zastąpiono przekupstwem, a przyzwoitość brakiem pokory. Określenie to przejdzie do annałów polskiej prokuratury, opisując ten niechlubny czas w jej historii, w którym złamano wszelkie standardy prawa w imię partykularnych interesów, a ułomności stały się fundamentem negatywnych przemian.

Autor jest prokuratorem, Stowarzyszenie Prokuratorów Lex Super Omnia

W „Rzeczpospolitej" z 9 sierpnia 2019 r. ukazał się artykuł przewodniczącego Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP Jacka Skały, stanowiący w istocie replikę na raport Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia, pod znamiennym tytułem „Królowie życia w prokuraturze »dobrej zmiany«". Artykuł nie został poprzedzony gruntowną i wszechstronną analizą dokumentu przedstawionego przez Stowarzyszenie. Przekonuje o tym jego forma i zawarte w nim mniej lub bardziej spersonalizowane zarzuty, rażące ogólnikowością, jałowością i emocjonalnością. Zabrakło także merytorycznego odniesienia do opisanego w raporcie stanu funkcjonowania prokuratury AD 2019, w tym stosowanych metod zarządzania nią.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona