Oryginał pozwalał wziąć udział w polowaniu na tytułowe potwory. Zmuszał do przemierzania malowniczej krainy, tropienia bestii, a następnie mozolnego podchodzenia ich. To samo robi się w rozszerzeniu, ale... pojawił się nowy kontynent. Pokryty śniegiem, szalenie niebezpieczny, oferujący zagadkę powiązaną z migracją niektórych gatunków. Już samo zwiedzanie go sprawia frajdę, gdyż niektóre widoki zapierają dech w piersiach. Twórcy gier wideo potrafią dziś wyczarować zjawiskowe światy, których próżno szukać nawet w wydawnictwach National Geographic.

Skoro jest nowy ląd, są i nowe gatunki stworzeń. Niektóre z nich pojawiają się na ekranie po raz pierwszy (jak chociażby smok Velkhana), inne to nietypowe odmiany istot znanych już graczom. Do tego dochodzą znacznie większe możliwości uzbrojenia, nowe drzewka rozwoju ekwipunku, wreszcie możliwość swobodnego modyfikowania własnego obozowiska.

Wszystko to wygląda na ułatwienia, ale w rzeczywistości „Monster Hunter World: Iceborne" podnosi poziom trudności. Nowe misje są skomplikowane i stanowią wyzwanie nawet dla doświadczonych graczy.

Gra zaspokoi potrzeby tych, którzy nie potrafią usiedzieć w miejscu i stale marzą o podróżach w nieznane. Dzięki tej produkcji odwiedzą niezwykłe miejsca i zakosztują tam adrenaliny. Owszem, będą polować, ale wirtualnie, bezkrwawo. A przy okazji zakończą na dobre historię rozpoczętą w „Monster Hunter World".

„Monster Hunter World: Iceborne", Capcom, PS4, Xbox One