Dr Sędzikowska przyznaje, że na skutek ocieplenia klimatu kleszczy wyraźnie przybywa i czyhają na swojego żywiciela już nie tylko w lesie, ale także w parku czy na miejskim skwerze. Dlatego tak ważne jest, by po przechadzce w takim miejscu uważnie oglądać swoje ciało i w porę usunąć pasożyta. U dzieci radzi obserwować linię włosów, miejsca za uszami i wszystkie osłonięte części ciała.

Do lasu radzi się wybrać ubranym w sposób może niezbyt modny, ale skutecznie chroniący przed pasożytami – w długie spodnie, na których nogawki założone są skarpetki, bluzki z długim rękawem, nakrycia głowy. Doradza też stosowanie repelentów, ale uczula, że należy dokładnie czytać opis na opakowaniu i się do niego stosować.

Zaniepokoić powinien tzw. rumień wędrujący, czyli promieniście rozchodzący się ślad po ugryzieniu kleszcza, którego może już wówczas nie być na skórze. Wówczas ekspertka radzi kontakt z lekarzem.