Brał „dolę" za fikcyjne zatrudnienie, premie dla podwładnych, a z firmowej kasy opłacał prywatne wyjazdy i kupował drogi sprzęt fotograficzny, by móc uprawiać swoje hobby. Trwające dekadę pasmo nadużyć, jakich miał się dopuszczać Mieczysław O. jako dyrektor Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMiGW), przerwali śledczy. „Rzeczpospolita" dotarła do szczegółów śledztwa w tej sprawie.
Kiedy rok temu O. trafił do aresztu, ciążyło na nim dziesięć zarzutów – dziś ma kilkadziesiąt.
– Mieczysławowi O. postawiliśmy 51 zarzutów, w tym korupcji, nadużycia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, oszustwa, przywłaszczenia mienia i fałszerstwa dokumentów – mówi „Rzeczpospolitej" Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Sprawa ma szczególny wymiar – Mieczysław O. to doktor habilitowany, ekspert w zakresie inżynierii i ochrony środowiska, autor publikacji naukowych. Nadużyć miał się dopuszczać od 2005 do 2015 r., czyli prawie przez cały czas kierowania Instytutem. Ich skala szokuje nawet prowadzącego śledztwo.
– Nie miałem w zawodowej karierze takiej sprawy, chociaż prowadziłem śledztwa dotyczące korupcji w urzędach państwowych – mówi nam prok. Przemysław Ścibisz, który wraz ze stołeczną policjantką rozpracował „patologię w pogodowym" Instytucie.