#RZECZoBIZNESIE: Romuald Lipko: Jest pomysł na Wódkę Suflera

Pomysł wymaga formalnego przygotowania, ale jeżeli koledzy będą chcieli do tego przystąpić to chętnie pomogę. Mam już doświadczenia z „Jolki” - mówi Romuald Lipko, lider zespołu Budka Suflera, gość programu Pawła Rożyńskiego.

Aktualizacja: 08.08.2017 13:01 Publikacja: 08.08.2017 12:55

#RZECZoBIZNESIE: Romuald Lipko: Jest pomysł na Wódkę Suflera

Foto: tv.rp.pl

Wódka „Jolka, Jolka pamiętasz" to odcinanie kuponów od Pana działalności?

Nie jestem w tym pionierem. Cały świat posługuje się taką formułą od dawna. Jeśli wypracowało się markę w czymkolwiek, czy to własnym nazwiskiem, zespołem czy też jakąś przemysłową, to się z niej korzysta.

W przypadku personalnego podparcia to zawsze budzi kontrowersje w stylu wypada, nie wypada itd. Bierzemy przykład z wolnego rynku, który już gdzieś indziej, dużo wcześniej istniał przed nami. Tam to jest nagminne, że jak ktoś ma fajny brand to z niego korzysta. Żeby nie szukać daleko. Gościliśmy Bruce'a Willisa w Polsce, który podpierał wódkę Sobieski, dodając jej reklamowy walor.

Dlaczego akurat alkohol?

Z jednej strony alkohol, jeżeli nie jest rozsądnie traktowany, jest źródłem nieszczęścia i przyczyną wielu dramatycznych sytuacji w życiu wielu ludzi. Natomiast on zawsze był, jest i będzie. Nie jest tak, że ktoś nie będzie go produkował. Jak nie ten, to ktoś inny.

Uznałem, że jeżeli ktoś chcąc wypić sobie kulturalnego, sentymentalnego drinka, powspominać, posiedzieć z przyjaciółmi, może coś zagrać na gitarze, w bloku, koło bloku, na pikniku nad jeziorkiem, to może fajnie mu będzie jeżeli nazwa alkoholu będzie się kojarzyła z czymś, co kiedyś sprawiało mu przyjemność. Mam nadzieję, że piosenka „Jolka, Jolka" to jest taki trochę hymn pokoleniowy lat 80.

I padło na wódkę.

Przy wódce ludzie się rozklejają, znajdują przy niej chwile relaksu, wspomnień i wymiany doświadczeń. Jeżeli się alkohol traktuje rozsądnie, to jest to dobra okazja, żeby troszeczkę się rozluźnić i wypić fajnego drinka.

Jolka zasługuje na więcej niż napój jak oranżada. Oranżada nie wywoła skojarzeń, które może alkohol.

Długo Pan przygotowywał cały projekt?

Nie było to poprzedzone poważną pracą. Wyszło raczej spontanicznie. Mam szczęście, że trafiłem na świetną atmosferę w fabryce wódek w Środzie Wielkopolskiej Polanin, gdzie szybko partnerzy zrozumieli , że jest to barwny projekt z dobrymi rokowaniami na przyszłość. Są ze mną w stałej, dobrej komitywie. Szybko zrealizowaliśmy receptury jak i zewnętrzny obraz produktu.

Powszechnie uważa się, że muzycy śpią na pieniądzach, więc po co Panu ten biznes?

To jest wielkie przekłamanie. Mnie jest trudno o tym mówić, bo takie przekonanie jest i o mnie. Regularnie co 2 lata, któreś z pism ogłasza moje milionowe wpływy, czy nawet wielokrotność miliona. To nie ma żadnego pokrycia w prawdzie. Biorąc pod uwagę, że od 10-15 lat temu skończyła się sprzedaż płyt na świecie, to artyści żyją tylko i wyłącznie z koncertów.

Czyli ciężko wyżyć z muzyki?

Martwię się o młodych twórców, którzy są petentami we własnym kraju, w stacjach radiowych, którzy są nieodtwarzani lub ich piosenki puszcza się nocą. To jest zadziwiająca i niezrozumiała dla mnie sytuacja, że polskie dziecko wstając i jedząc rano śniadanie, słucha najczęściej angielskie piosenki. Potem przy innej okazji słucha o patriotyzmie czy konieczności wyciągnięcia białej flagi. Przewija się słowo Polska na słoikach (Teraz Polska, jakość polska, produkt polski itd.), a w podstawowej rzeczy, w stacjach radiowych nie jest tak jak w Serbii, gdzie jest prawie tylko serbska muzyka. W Chorwacji jest tylko chorwacka, u Niemców niemiecka, podobnie we Włoszech i Francuzów. Tam petentem i gościem jest muzyka anglojęzyczna, u nas jest odwrotnie.

Wracamy do pieniędzy. Nie ma odtworzeń, nie ma pieniędzy.

Muzycy też często narzekają na niskie emerytury.

Emerytury to jest zupełnie inna rzecz. To jest punkt zapalny, który wywołuje nieprzyjemne komentarze i hejt w internecie. Ja nie skarżę się, że mam niską emeryturę. Tylko stwierdzam fakt i opisuję jej wielkość. Wielkość wynika z tego, że wszyscy polscy artyści, poza tymi na etatach w operze czy teatrze, do 1990 roku pracowali na umowę zlecenie, która nie przewidywała płacenia składek ZUS. Naszych składek nikt nie odprowadzał.

Więc trzeba szukać innych możliwości.

Oczywiście. Zespół Budka Suflera w 1990 r. założył firmę pod nazwą Budka Suflera. Zaczęliśmy przeprowadzać swoje koncerty przez własną firmę i zaczęliśmy wtedy odprowadzać składki. Ale mieliśmy wtedy już po 40 lat.

Jak koledzy z zespołu zapatrują się na Pana plany biznesowe?

Jest duża polaryzacja naszych uprawnień wzajemnych do tytułów, nazw itd. Nie pytam, co oni myślą o „Jolce". Oczywiście zespół pracował na popularność piosenki, ale istotne jest, kto stworzył dzieło, które stało się jej podmiotem. Myślę, że moi koledzy, w momencie, gdyby chcieli zrobić jakiekolwiek rzeczy podobne, to mają do tego pełne prawo. Zawsze się dogadamy.

Może Wódka Suflera?

Jest taki pomysł, żeby kiedyś na rynku pojawiła się Wódka Suflera, wspólny produkt nas wszystkich. To by przynosiło korzyści wszystkim nam trzem. Pomysł wymaga formalnego przygotowania, ale jeżeli będą chcieli do tego przystąpić to chętnie pomogę. Mam już doświadczenia z „Jolki". Nawet ją traktowałem jako forpocztę, która przetrze szlaki.

Niedługo ma pojawić się kolejny produkt „Za ostatni grosz".

Tak. Ze spokojem traktuję szybkość wprowadzenia kolejnego produktu. Wydaje mi się, że na początek poszła tak wielka dama, że podpieranie jej dzisiaj czymś innym to byłoby przeszkadzanie jej w pochodzie po popularność. Łączy się to też z ekonomicznymi uwarunkowaniami. Myślę, że dojdziemy do tego, że będzie kilka produktów barwiących półkę wspomnieniami.

Barek ze wszystkimi piosenkami?

Wszystkich to się nie da, bo ich było dużo. Nie wszystkie też niosą cudowne skojarzenia.

Jak sprzedaje się „Jolka, Jolka"?

Według mnie sprzedaje się bardzo dobrze. Nie znakomicie, nie rewelacyjnie, ale bardzo dobrze. Jestem na rynku z tym produktem od stycznia. Wtedy ta wódka premium pojawiła się w charakterze prezentowym w Makro.

Nie jest to najtańsza wódka.

Cena jest wyższa, więc nie każdy może sięgnąć po tę wódkę. Myślę, że będzie dobrze, bo ta wódka niesie ze sobą znakomitą jakość. Nasza wiśniówka zdobyła srebrny medal na targach w Los Angeles.

Czyli jest Pan zadowolony ze sprzedaży?

Jestem zadowolony, bo ona dobrze rokuje.

Sam koszt wytworzenia wódki jest bardzo niski w Polsce, czyli to dobry biznes?

To jest potwornie trudny biznes. Jest to dobry biznes przy milionowych sprzedażach. Jak ktoś kupuje butelkę wódki za 20 zł to akcyza wynosi 14 zł. Proszę mi powiedzieć, co jest w tych 6 zł, które pozostało. Mało kto zdaje sobie sprawę jakimi akcyzami jest obłożony alkohol w Polsce. Dużo musiał Pan zainwestować?

Zainwestowałem 1,5 mln zł.

To był jednorazowy strzał, czy będzie długofalowy i wieloletni biznes?

Chciałbym, żeby to się rozwinęło w wieloletni biznes. Nie widzę powodu, żebym nie mógł być zaczątkiem świetnego interesu, który da pracę dziesiątkom ludzi.

Ma Pan pomysły na kolejne biznesy?

Na pewno nie w branży muzycznej. Ona jest najmniej rokująca na świecie. W produkcji, alkohole to jest coś w miarę elitarnego, czystego i przejrzystego.

Być może będę produkował piwo.

Łatwo podejmować decyzje biznesowe?

Inaczej traktuje rzecz, ktoś kto ma w zanadrzu dziesiątki milionów i zastanawia się jak je ulokować, a inaczej, tak jak w moim przypadku, nie chcę powiedzieć, że wiążę koniec z końcem, ale jest to bardzo dobrze policzone, żeby, gdzieś nie przeinwestować.

Romuald Lipko biznesmenem. Wyobraża Pan sobie, że zacznie chodzić w garniturze?

Zawsze miałem garnitury. Rzadko można mnie w nich widzieć, ale miałem bardzo ciekawe garnitury.

Ciągle Pan gra z Izabelą Trojanowską i Felicjanem Andrzejczakiem pod szyldem Romuald Lipko Band.

Istotą życia artysty jest to, co po nim zostaje. Po malarzach zostają obrazy, po rzeźbiarzach rzeźby, po pisarzach książki, po mnie zostają piosenki. Odchodzą soliści, którzy śpiewali moje piosenki jak Ania Jantar czy Romuald Czystaw. Nie żyje też Czesław Niemen, ale jego piosenki są śpiewane. Publicznymi bohaterami są nasze piosenki, które zapadły w ludzkie serca. Jeżeli są godni następcy, którzy są w stanie je wykonać to je wykonujemy.

Mimo wejścia w biznes dalej Pan będzie grał?

Absolutnie tak. Przyjąłem do zespołu młodych wokalistów, którzy odtwarzają dawny polski repertuar, ku radości słuchających.

Wódka „Jolka, Jolka pamiętasz" to odcinanie kuponów od Pana działalności?

Nie jestem w tym pionierem. Cały świat posługuje się taką formułą od dawna. Jeśli wypracowało się markę w czymkolwiek, czy to własnym nazwiskiem, zespołem czy też jakąś przemysłową, to się z niej korzysta.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Diesel, benzyna, hybryda? Te samochody Polacy kupują najczęściej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
Konsument jeszcze nie czuje swej siły w ESG
Materiał partnera
Rośnie rola narzędzi informatycznych w audycie
Materiał partnera
Rynek audytorski obecnie charakteryzuje się znaczącym wzrostem
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Materiał partnera
Ceny za audyt będą rosły