Polacy nie chcą dzielić się swoimi danymi. Za darmo

Strzeżemy informacji o naszym zdrowiu, zwyczajach czy lokalizacji, ale tylko pozornie. Mówimy „nie" przekazywaniu ich w ramach programów publicznych, ale dla wymiernych korzyści oddajemy je nad wyraz łatwo.

Aktualizacja: 13.04.2021 21:09 Publikacja: 13.04.2021 21:00

Polacy nie chcą dzielić się swoimi danymi. Za darmo

Foto: Adobe Stock

Polski Instytut Ekonomiczny zbadał skłonność Polaków do udostępniania swoich danych na potrzeby programów publicznych. Mniej niż połowa z nas deklaruje taką gotowość.

Jak wskazuje Ignacy Święcicki, kierownik zespołu gospodarki cyfrowej PIE, w każdym z badanych obszarów (ochrona zdrowia, transport, zużycie energii elektrycznej) ok. 30 proc. respondentów deklarowało negatywne nastawienie wobec przekazania informacji. Tłumaczy to brakiem wiedzy i zaufania do instytucji państwa. – Najmniejszy odsetek osób niezdecydowanych co do tego, czy byłaby skłonna udostępniać swoje dane, jest właśnie w grupie osób z wykształceniem wyższym. Można wnioskować, że zastanawiają się one, co dzieje się z przekazywanymi przez nie informacjami, czy też czytają polityki prywatności usług, z których korzystają – zaznacza ekspert PIE.

Ale Andrzej Targosz, prezes firmy Eventory, były członek OWASP (Open Web Application Security Project) Global Education Committee, nie jest przekonany, że Polacy generalnie niechętnie udostępniają dane osobowe. – Patrząc na liczbę wydawanych przez sklepy czy stacje benzynowe kart lojalnościowych, można wnioskować, że – jeśli nam się to opłaca – chętnie udostępniamy swoje dane. Wszystko zależy od indywidualnego określenia tego, czy wartość, którą dana osoba otrzyma w zamian, jest dla niej wystarczająca. Nie musi ona być materialna, to może być wsparcie w wyznaczeniu szybszej trasy do miejsca docelowego lub nawet prosta informacja o wolnych miejscach parkingowych – wyjaśnia Andrzej Targosz.

Jego zdaniem, to, co można dzisiaj zaobserwować, a co potwierdzają badania PIE, to zupełnie inne podejście młodych ludzi do udostępniania danych. – Mają oni zdecydowanie większe wyczucie, co należy chronić, a co jest informacją niemal publiczną – przekonuje. – Niechętnie udostępniają zatem swój adres zamieszkania, ale adres e-mail nie stanowi dla nich wartości. Co więcej, korzystają z wielu adresów poczty elektronicznej i selektywnie podchodzą do tego, co i komu chcą udostępnić. Jest to w pełni świadome działanie, bo skoro korzystają ze smartfonów, udostępniają informacje o swoim położeniu w czasie rzeczywistym Google'owi czy Apple'owi, to jaki sens ma chronienie adresu e-mail przed udostępnieniem go lokalnej firmie, która na pewno pojedynczych rekordów nie zmonetyzuje – kontynuuje nasz rozmówca.

Według eksperta nadrzędne w chronieniu danych jest to, by robić to świadomie – dobrze jest po prostu określić które dane są dla nas ważne, a które mogą być publiczne.

– Adres e-mail przewija się w wielu serwisach, natomiast numer telefonu, PESEL, numer dowodu osobistego, historia choroby – już nie. Te dane są wrażliwe – zaznacza.

Badacze skłonność do udostępniania danych dzielą na trzy grupy. Pierwsza to fundamentaliści: osoby o najwyższym poziomie obaw o prywatność. Uważają, że sprawy poszły w złym kierunku, a biznes ma za duży dostęp do informacji o klientach, natomiast państwo zapewnia za małą ochronę w tym zakresie.

Druga grupa to pragmatycy, prowadzący rachunek zysków i strat. – Za koszty po swojej stronie uznają zarówno ilość, jak i wrażliwość przekazywanych danych, natomiast korzyścią będzie dla nich wszystko, co sobie cenią: ułatwiony dostęp bądź lepsze dopasowanie usługi, treści na stronie, personalizacja, system rekomendacji, a nawet szybsze logowanie bez konieczności wypełniania formularza – wylicza dr Karolina Małagocka, ekspert cyfrowej transformacji w Akademii L. Koźmińskiego.

Jej zdaniem w Polsce pragmatycy stanowią 60–80 proc. osób. Ale jest też grupa tzw. beztroskich, traktujących udostępnianie informacji o sobie jak element życia w cyfrowym świecie – oni akceptują taki porządek, a nawet dostrzegają jego zalety. – W Polsce to stosunkowo najmniej liczna grupa, zwykle nieprzekraczająca 5 proc. respondentów – dodaje dr Małagocka.

Polski Instytut Ekonomiczny zbadał skłonność Polaków do udostępniania swoich danych na potrzeby programów publicznych. Mniej niż połowa z nas deklaruje taką gotowość.

Jak wskazuje Ignacy Święcicki, kierownik zespołu gospodarki cyfrowej PIE, w każdym z badanych obszarów (ochrona zdrowia, transport, zużycie energii elektrycznej) ok. 30 proc. respondentów deklarowało negatywne nastawienie wobec przekazania informacji. Tłumaczy to brakiem wiedzy i zaufania do instytucji państwa. – Najmniejszy odsetek osób niezdecydowanych co do tego, czy byłaby skłonna udostępniać swoje dane, jest właśnie w grupie osób z wykształceniem wyższym. Można wnioskować, że zastanawiają się one, co dzieje się z przekazywanymi przez nie informacjami, czy też czytają polityki prywatności usług, z których korzystają – zaznacza ekspert PIE.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Diesel, benzyna, hybryda? Te samochody Polacy kupują najczęściej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
Konsument jeszcze nie czuje swej siły w ESG
Materiał partnera
Rośnie rola narzędzi informatycznych w audycie
Materiał partnera
Rynek audytorski obecnie charakteryzuje się znaczącym wzrostem
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Materiał partnera
Ceny za audyt będą rosły