#RZECZoBIZNESIE: Artur Jarczyński: Restauracja to nie biznes

Jeżeli ktoś chce robić biznes, to nie wróżę mu wielkiego sukcesu – mówi Artur Jarczyński, właściciel kilkunastu restauracji w Polsce, gość programu Pawła Rożyńskiego.

Aktualizacja: 02.01.2019 16:22 Publikacja: 02.01.2019 15:54

#RZECZoBIZNESIE: Artur Jarczyński: Restauracja to nie biznes

Foto: tv.rp.pl

Podobno hotele i restauracje to najtrudniejszy biznes świata.

Restauracje to nie biznes, to jest codzienna służba naszym gościom.

Co jest najważniejsze, żeby odnieść sukces i przetrwać na rynku?

Trzeba zdefiniować powód dla którego otwiera się restaurację. Jeżeli ktoś chce robić biznes, to nie wróżę mu wielkiego sukcesu. Chodzi o to, żeby dać gościom satysfakcję, zadowolenie, radość i szczęście. Po to powinna istnieć restauracja.

Co zrobić, żeby restauracje przynajmniej wychodziły na zero?

Trzeba zgromadzić wokół siebie odpowiednich ludzi. Największym problemem jest, gdy gość nie otrzyma tego, co powinien. Niezadowolony gość nigdy do nas nie wróci. Kelnera, który podkrada pieniądze możemy zwolnić i przyjąć następnego, a niezadowolonego gościa nigdy nie odzyskamy.

Kto oprócz gościa jest najważniejszy w restauracji?

Wszyscy są tak samo ważni, bo każdy jest małym trybikiem wielkiej machiny. Zarówno pani, która obiera ziemniaki jak i kelner.

Jak utrzymać dobrego pracownika?

Mamy zasadę 100 proc. satysfakcji, albo gość nie płaci. 100 proc. satysfakcji dotyczy także naszego personelu.

Zdarzyli się niezadowoleni w 100 proc. goście?

Tak. Gość, który składa reklamację jest dla nas jak złota rybka, którą możemy złowić i rozstrzygnąć reklamację. Najgorzej, gdy gość nic nie powie, wyjdzie i opowie to 100 przyjaciołom.

W restauracji najważniejsza jest lokalizacja?

Tylko w fast foodach.

Dlaczego w Polsce co chwilę widzimy inne szyldy na restauracjach? Nie potrafimy robić tego biznesu?

Wiele osób uważa to za biznes. Otwiera restaurację nie mając pojęcia o tym z czym to się wiąże, więc szybko się zniechęcają.

Polacy przywiązują się do restauracji czy szukają nowinek?

Polacy są bardzo otwarci i kochają nowinki. Gusta zmieniają się bardzo szybko, co widać w Warszawie po ilości restauracji wegańskich. Wcześniej były to kebaby czy sushi. Mody, jedna po drugiej nastają. Część najlepszych restauracji pozostaje. Polski rynek rozwija się bardzo dynamicznie.

Widać to po przychodach pana restauracji?

Przychody stabilnie rosną. Rozwijamy się w naszym tempie od 30 lat.

To jest biznes podatny na koniunkturę? Kryzys sprzed 10 lat odbił się na nim?

Restauracje nie są podatne na kryzys, tylko na informacje z mediów o kryzysie. Wtedy od razu nasze obroty spadają, bez względu na to, czy kryzys nadchodzi, czy nie.

Oprócz wegańskiego jedzenia widać jakieś ciekawe trendy w gastronomi?

Generalnie kuchnia zdrowa. Bardziej będzie udoskonalanie tego co jest, a nie tworzenie czegoś nowego.

Są jakieś kuchnie, które mają lepszą przyszłość?

Azja dalej będzie zyskiwała.

Co się nie sprawdziło?

Golonka. Trzeba to będzie troszkę zmodyfikować.

Miał pan 2 restauracje w Nowym Jorku. Czy może pan porównać nasze zwyczaje jadania poza domem a za granicą?

Idziemy w kierunku zagranicy. W Nowym Jorku jadanie poza domem jest bardziej ekonomiczne niż w domu. Tam od śniadania do kolacji jada się poza domem. Jeżeli ktoś jada w domu, to zamawia jedzenie. W Polsce jest podobnie. Widać rozwój śniadań, których wcześniej w ogóle nie było w ofercie. Widać też rozwój dostaw jedzenia do domu.

Nie odbiegamy już specjalnie od Francuzów, Niemców czy Włochów?

Od Francuzów odbiegamy mocno, bo wyprzedziliśmy ich o lata świetlne.

Skąd pomysł na założenie pierwszej restauracji?

Z potrzeby zjedzenie dobrego steku z dobrymi frytkami, ze wspaniałą zieloną sałatą. Tak powstała moja pierwsza restauracja. Następne z miłości do Ameryki. Kolejne to fascynacja kuchnią Bliskiego Wschodu, kuchnią Izraela. To wszystko powstało z potrzeby serca. Nie jest to plan biznesowy.

Łatwiej prowadzić restaurację za granicą czy w Polsce?

Nie można tego porównywać. Rynek w Nowym Jorku jest bardzo agresywny. W Polsce, jeżeli ktoś chce drugiemu zrobić krzywdę, to przynajmniej da znieczulenie.

Zamierza pan otwierać kolejne restauracje?

Nigdy niczego nie zamierzam. To jest zderzenie miejsca z pomysłem, jakimś wydarzeniem czy potrzebą. W tej chwili koncentrujemy się, żeby dostosować istniejące restauracje do obecnych czasów.

Podobno hotele i restauracje to najtrudniejszy biznes świata.

Restauracje to nie biznes, to jest codzienna służba naszym gościom.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
XX Jubileuszowy Międzynarodowy Kongres MBA
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro
Biznes
Ozempic może ograniczyć picie alkoholu i palenie papierosów
Biznes
KGHM rozczarował. Mniej produkuje i sprzedaje