Pod koniec października 2020 r. do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił pierwszy akt oskarżenia w aferze GetBacku. Po dwuipółletnim śledztwie prokuratorzy postanowili rozliczyć jeden z głównych wątków postępowania, związany ze sprzedażą trefnych obligacji wrocławskiego windykatora, w które blisko 9,4 tys. osób ulokowało około 3 mld zł. Chodzi o oferowanie części z nich przez Idea Bank. Drugim wątkiem jest dystrybucja certyfikatów inwestycyjnych Trigon TFI.
Na ławie oskarżonych powinno usiąść w sumie 16 osób. W tym: Konrad K., były prezes GetBacku; dwaj byli prezesi Idea Banku: Jarosław Augustyniak (wyraził zgodę na podawanie pełnych danych) i Tobiasz B. oraz byli członkowie zarządu i menedżerowie tego banku.
Chociaż minęło już blisko cztery miesiące od kiedy akt oskarżenia trafił do sądu, to proces wciąż nie ruszył. Kiedy to się stanie - nie wiadomo. Business Insider Polska jako pierwszy informował, że sąd otrzymał wnioski od oskarżonego, obrońców oskarżonych, a nawet od pokrzywdzonej, o zwrot sprawy do prokuratury - pisze Business Insider Polska.
Ewentualny zwrot aktu oskarżenia to problem dla Konrada K., czyli byłego prezesa GetBacku. Od czerwca 2018 r. przebywa on w areszcie, po tym jak został zatrzymany na lotnisku w Warszawie. Ostatnie przedłużenie aresztu odbyło się już na wniosek sądu. Sędzia Iwona Strączyńska, która została wylosowana do tej sprawy, chciała, aby Konrad K. był za kratami do 23 maja tego roku. Sąd Apelacyjny w Warszawie jednak, rozpatrując zażalenie jego obrońców, zdecydował, że były prezes windykacyjnej spółki posiedzi do 15 kwietnia - pisze Business Insider Polska.
Sędziowie uznali, że wobec Konrada K. i kolejnego oskarżonego, który nadal przebywa w areszcie, czyli Szczepana D.-M., byłego prezesa Polskiego Domu Maklerskiego, istnieją przesłanki do stosowania tymczasowego aresztowania.