Włoski gigant finansowy rozważa emisję własnych akcji za 5,5 mld euro oraz sprzedaż reszty udziałów w Pekao, aby wzmocnić swoje kapitały – wynika z nieoficjalnych informacji Bloomberga.
Andrea Morawski, rzecznik UniCreditu, odmawia komentowania tych doniesień, ale nie jest tajemnicą, że grupa boryka się z problemami kapitałowymi i ma jeden z najniższych w europejskim sektorze bankowym współczynnik wypłacalności (na koniec marca CET1 wyniósł 10,85 proc.). Na początku lipca sprawdziły się wcześniejsze doniesienia Bloomberga i UniCredit sprzedał akcje Pekao za 3,3 mld zł, przez co zmniejszył udział w tym drugim co do wielkości polskim banku do 40,1 proc. z 50,1 proc. (obecnie wartość tego pakietu na GPW to 13 mld zł).
Różne scenariusze
UniCredit pozyskał ze sprzedaży 10 proc. akcji Pekao i 10 proc. akcji włoskiego FinecoBanku łącznie ponad 1 mld euro, ale wcześniej analitycy szacowali, że może potrzebować nawet 8–10 mld euro kapitału. Dzięki lipcowej sprzedaży akcji Pekao wskaźnik kapitału CET1 grupy wzmocnił się o 0,12 pkt proc. i gdyby UniCredit pozbył się pozostałego pakietu po zbliżonej cenie (126 zł), współczynnik poszedłby w górę o prawie 0,5 pkt proc., zatem droga do osiągnięcia średniego dla Europy poziomu w okolicach 12,5–13 proc. byłaby jeszcze daleka. – Nie spodziewam się, aby Włosi zdecydowali się na sprzedaż akcji Pekao, bo w ten sposób pozbyliby się cennego aktywa, a poprawili kapitał tylko nieznacznie – mówi jeden z bankowców. W latach 2012–2015 Pekao zapewniał średnio 10,5 proc. wyniku operacyjnego grupy UniCredit. – Emisja akcji za 6 mld euro poprawiłaby współczynnik kapitałowy o ok. 1 pkt proc., więc również byłaby niewystarczająca, ale gdyby była większa, rzędu 7–8 mld euro, UniCredit mógłby się obronić przed sprzedażą Pekao – dodaje nasz rozmówca.
Z kolei zdaniem Michała Sobolewskiego, analityka DM BOŚ, sprzedaż akcji Pekao jest dość prawdopodobna. – Włosi muszą szybko i sprawnie pozyskać kapitał, a Pekao może to umożliwić – ma silną pozycję na rynku, jest ponadprzeciętnie rentowny, dobrze dokapitalizowany, notowany i jego kondycja finansowa jest znana, a więc UniCreditowi najłatwiej byłoby go sprzedać szybko i po dość dobrej cenie. Sprzedaż niemieckiego Hypovereinsbank czy tureckiego Yapi Kredi byłaby trudniejsza: ten pierwszy nie jest notowany, zaś drugi ma skomplikowaną strukturę własnościową, a na dodatek Turcja przeżywa kryzys polityczny – wyjaśnia.
Zakładając jednak, że Pekao byłby na sprzedaż, to do objęcia 33 proc. jego akcji, dających kontrolę korporacyjną, potrzeba przy obecnej wycenie 10–11 mld zł. Kto mógłby kupić bank? Analitycy podkreślają, że nie ma zainteresowania ze strony inwestorów zagranicznych. Pozostają więc polskie instytucje, czyli tylko państwowe, bo nie mamy prywatnego banku, który mógłby udźwignąć taką transakcję.