Spowodowało to, że wielu właścicieli frankowych kredytów hipotecznych znalazło się w niezwykle trudnej sytuacji - wiele z tych kredytów miało w nowej sytuacji wskaźnik LtV przekraczający 100 proc., co oznaczało, że wartość hipoteki była niższa niż wartość kredytu. Wielu kredytobiorców miało też do spłacenia więcej niż przed laty zaciągnęli.
Jako pierwszy koncepcję ustawowego rozwiązania sprawy przedstawił - na początku lutego 2015 roku - ówczesny przewodniczący KNF Andrzej Jakubiak. Zaproponował, by dotychczasowy kredyt frankowy mógł być zamieniony na złotówki po obecnym kursie i podzielony na dwie części: kredyt zabezpieczony hipotecznie wyrażony w złotych oraz kredyt niezabezpieczony hipotecznie, który odzwierciedlać ma konsekwencje osłabienia złotego. Stan zadłużenia z tytułu kredytu zabezpieczonego hipotecznie odpowiadać miał wartości, jaką posiadałby kredyt w złotych udzielony w tym samym momencie co kredyt we franku. Wartość kredytu niezabezpieczonego hipotecznie odpowiadałaby zaś różnicy między łącznym stanem zadłużenia w dniu przewalutowania, a stanem zadłużenia z tytułu kredytu zabezpieczonego hipotecznie. Kredyt niezabezpieczony hipotecznie miałby być w połowie spłacony przez kredytobiorcę (z oprocentowaniem w wysokości 1 proc.), a w połowie umorzony.
Pomysł ten nie został jednak podchwycony przez parlamentarzystów, uchwalono natomiast wspomnianą ustawę o funduszu wsparcia, zakładającą, że kredytobiorcy pozbawieni pracy i znajdujący się w trudnej sytuacji finansowej będą mogli przez 18 miesięcy otrzymywać pomoc do 1,5 tys. zł. Rozwiązania były adresowane do wszystkich kredytobiorców zarówno złotowych, jak i walutowych. Na fundusz banki miały wyasygnować 600 mln zł.
Nie udało się natomiast uchwalić w poprzedniej kadencji rozpatrywanej równolegle ustawy o pomocy dla "frankowiczów". Projekt miał zapisy analogiczne do złożonego w tej kadencji dokumentu autorstwa posłów PO. Zakładał, że kredytobiorca mógłby ubiegać się w swoim banku o przewalutowanie posiadanego kredytu hipotecznego w walucie obcej, czyli m.in. w szwajcarskim franku. Miałoby ono następować po kursie z dnia sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej i polegać na wyliczeniu różnicy między wartością kredytu, po przewalutowaniu a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w polskich złotych. Bank miał umarzać część tej kwoty. Jeżeli natomiast różnica byłaby wartością ujemną, to nie podlegałaby umorzeniu, a stanowiła zobowiązanie kredytobiorcy w całości.
W poprzedniej kadencji nie udało się ustawy uchwalić, bo podczas finalnego głosowania w Sejmie przegłosowano poprawkę posła Wincentego Elsnera z SLD, że koszty przewalutowania w 90 proc. będą pokrywać banki. Senat przywrócił co prawda pierwotny zapis o podziale kosztów przewalutowania kredytów frankowych w połowie między banki i kredytobiorców, ale politycy PO obawiali się, że poprawka zostanie odrzucona przez PSL i opozycję - czyli tę samą większość, która w Sejmie przegłosowała zapis Elsnera. Do głosowania poprawek Senatu nie doszło wcale.
W kampanii wyborczej 2015 rozwiązanie problemu frankowiczów zapowiadał ówczesny kandydat na prezydenta Andrzej Duda. W połowie stycznia 2016 roku, dokładnie w pierwszą rocznicę "czarnego czwartku", minister w Kancelarii Prezydenta Maciej Łopiński przedstawił projekt ustawy "o sposobach przywrócenia równości stron niektórych umów kredytu i umów pożyczki". Zakładał on m.in. przeliczenie walutowego kredytu hipotecznego na złote "po sprawiedliwym kursie". Zakładał trzy rodzaje restrukturyzacji kredytów: dobrowolną, przymusową i przeniesienie własności nieruchomości w zamian za zwolnienie z długu. Projekt miał obejmować tych kredytobiorców, którzy wzięli walutowe kredyty mieszkaniowe na własne potrzeby. Wykluczał wykorzystujących kredyt w działalności gospodarczej. Projekt odnosił się do kredytów denominowanych we wszystkich obcych walutach, nie tylko we frankach.