Sześć osób trafiło do szpitala w związku z problemami występującymi po zażyciu eksperymentalnego leku we francuskim Rennes. Pięciu pozostaje w stanie stabilnym, z problemami neurologicznymi. Jednej nie udało się uratować.
To najpoważniejszy dotąd przypadek problemów podczas testów klinicznych we Francji. Podjęto prokuratorskie śledztwo. „Dokopanie się do szczegółów" zapowiada Marisol Touraine, minister zdrowia Francji. A Antonio Portela, szef portugalskiej firmy Bial, której lek testowano, jest wstrząśnięty i przeprasza rodziny poszkodowanych.
Tymczasem eksperyment – tzw. testy kliniczne pierwszej fazy – zadziałał dokładnie tak, jak miał zadziałać. Takie badania nigdy nie będą całkowicie pozbawione ryzyka, choć naukowcy i lekarze robią wszystko, aby je zminimalizować. To gorzka cena postępu w medycynie.
Według oficjalnych informacji w testach brało udział 108 ochotników, 90 z nich otrzymywało różne dawki leku, reszta stanowiła grupę kontrolną otrzymującą obojętne placebo. Sześciu mężczyzn w wieku od 28 do 49 lat, którzy trafili do szpitala w Rennes, dostawało najwyższą dawkę.
Co to za lek? Wiadomo, że ma działanie przeciwbólowe i modyfikujące nastrój. Jednak francuskie Ministerstwo Zdrowia zdementowało informację, że chodzi o substancję na bazie kannabinoidów. Wiadomo również, że lek opracowała portugalska firma Bial. Testy prowadził Biotrial – wykonujący podobne testy od 1989 roku na zlecenie koncernów farmaceutycznych.