Już niedługo do listy kompetencji lekarzy rodzinnych dojdzie nowy zakres badań ultrasonograficznych i radiologicznych. Wszystko za sprawą ustawy o podstawowej opiece zdrowotnej. Nad rekomendacjami do projektu przepisów pracuje właśnie w Ministerstwie Zdrowia specjalny zespół złożony z przedstawicieli lekarzy, pielęgniarek i pacjentów. Z wstępnych zapowiedzi ekspertów zasiadających w tym zespole wynika, że ustawa ma doprowadzić do tego, by lekarz rodzinny stał się filarem systemu opieki zdrowotnej i przejmował od specjalistów część zadań. Ma to zredukować kolejki.
– W wachlarzu badań, jakie możemy teraz zlecać, brakuje np. USG Dopplera. Jest to diagnostyka nóg, na podstawie której można stwierdzić, czy pacjent ma zakrzepicę. Tymczasem na taką usługę w poradni naczyniowej chory ze skierowaniem od lekarza rodzinnego musi czekać pół roku. – mówi Wojciech Perekitko, lekarz z Porozumienia Zielonogórskiego. Podkreśla, że gdyby miał możliwość, sam mógłby interpretować wyniki badania dopplerowskiego i szybciej ordynować choremu odpowiednią farmakoterapię. – Pożądana w wykazie badań, jakie możemy zlecać, byłaby także tomografia klatki piersiowej – zauważa Perekitko.
Kompetencje lekarzy rodzinnych poszerzył znacznie na początku 2015 r. ówczesny minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Oprócz badań krwi, moczu czy poziomu cukru umożliwił medykom pierwszego kontaktu wykonywanie ultrasonografii tarczycy, ślinianek, nerek, moczowodów, pęcherza i węzłów chłonnych. Od ponad roku lekarze rodzinni mogą też zlecać i przeprowadzać badania hormonów tarczycy. Poza tym zaczęli kierować na gastroskopię i kolonoskopię.
Największą zmianą na początku 2015 r. było jednak umożliwienie im wydawania zielonych kart diagnostyki i leczenia onkologicznego, uprawniających pacjentów, u których lekarz podejrzewa nowotwór, do wejścia na szybką ścieżkę onkologiczną.
Za poszerzaniem kompetencji lekarzy rodzinnych są pacjenci. – Na rozwój podstawowej opieki zdrowotnej w takim kierunku stawia medycyna na całym świecie. Najlepiej gdy pacjent ma skoordynowaną opiekę od samego dołu, czyli właśnie lekarza rodzinnego, który zna schorzenia podopiecznego – mówi Stanisław Maćkowiak, prezes Federacji Pacjentów Polskich.