– USA przywiązują dużą wagę do modernizacji polskich sił zbrojnych, zwłaszcza systemów obrony przeciwrakietowej – stwierdziła amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice.
– Wychodzę z tych rozmów zadowolony. Mamy porozumienie co do zasad. Jest jednak jeszcze bardzo dużo do zrobienia – zaznaczył szef polskiej dyplomacji. Według Radosława Sikorskiego „główne decyzje” podejmą prezydent George W. Bush i Donald Tusk podczas wizyty polskiego premiera w Waszyngtonie na początku marca.
Obie strony dały do zrozumienia, że wracają do negocjacji, które od czasu zmiany rządu w Polsce stanęły w martwym punkcie. Rząd Donalda Tuska zapowiadał, że w zamian za zgodę na przyjęcie amerykańskiej instalacji oczekuje podpisania umowy o współpracy obronnej i w dziedzinie bezpieczeństwa, a także wymiernej amerykańskiej pomocy w unowocześnieniu naszego rozpadającego się systemu obrony przeciwrakietowej. Warszawa wspominała m.in. o przekazaniu nam baterii wyrzutni antyrakietowych Patriot (PAC-3).
Minister Sikorski zapewniał, że podobnie jak tarcza rakiety te nie będą wymierzone w Rosję. – Mają odegrać rolę wzmocnienia Polski jako sojusznika i będą mogły być używane we wspólnych operacjach na innych terytoriach. Zakładamy, że będą to systemy przynajmniej częściowo mobilne – dodał, nawiązując wyraźnie do kwestii PAC-3.
Na pytanie „Rz” o stanowisko wobec polskich oczekiwań sekretarz Rice dość wymijająco poruszyła sprawę dwustronnej umowy, podkreślając, że nasze bezpieczeństwo i tak jest już w pełni gwarantowane traktatem NATO. – Polska ma na mocy artykułu piątego gwarancje ze strony sojuszników, także Ameryki. Nasze zaangażowanie w kwestie bezpieczeństwa i obronności Polski jest niepodważalne. To realne zobowiązanie – dodała.