Robben leczył kontuzję od ostatniego sparingu przed mundialem. Nie zagrał ani minuty w spotkaniach z Danią i Japonią, wczoraj miał wejść tylko na własne życzenie. Holandia zapewniła sobie awans już wcześniej, Kamerun także był pewny, ale tego, że nawet jeśli wygra nie wyjdzie z grupy. Bert van Marwijk mimo jasnej sytuacji zmienił tylko jednego zawodnika w pierwszym składzie, nie chciał popełnić błędów Marco van Bastena, który po wygraniu dwóch pierwszych meczów w grupie, na trzecie posyłał rezerwowych, a w czwartym żegnał się z turniejem. Wczoraj przez pierwszą połowę Holendrzy grali tak nudno, jak od początku mundialu, prowadzili po golu Robina van Persiego, ale ich gra mogła sprawiać ból pomarańczowym trybunom stadionu w Kapsztadzie.
Reprezentacja Kamerunu, z którą oficjalnie żegnał się najlepszy piłkarz Samuel Eto'o, groźna była tylko przez kwadrans, który zakończył się golem z rzutu karnego podyktowanego za zagranie ręką w polu karnym Rafaela van der Vaarta. W 65 minucie skutecznie z jedenastu metrów strzelił właśnie Eto'o, a Holandia straciła pierwszego gola na turnieju.
Walczyła jednak o trzecie zwycięstwo, tak jak o zachowanie dobrego humoru. Van Marwijk pokazał, jak wielkim rozmachem dysponuje w ataku, zmienił całą trójkę z przodu, wprowadzając Klaasa-Jana Huntelaara, Eljero Elję i Robbena. Kiedy wchodził ten ostatni trybuny zahuczały, jakby spodziewały się, czego potrzeba Holandii do efektownej gry.
Robben równie dobrze mógłby wbiec na boisko z tacą i powiedzieć, że przynosi danie firmowe. Siedem minut przed końcem pobiegł z piłką w stronę pola karnego przeciwników, minął jednego obrońcę, zszedł do środka boiska i strzelił lewą nogą. Trafił w słupek, skutecznie dobił Huntelaar, ale to i tak Robben został bohaterem. Identyczne zagrania wprowadziły Bayern Monachium do finału Ligi Mistrzów i na pierwsze miejsce w Bundeslidze.
W 1/8 finału Holendrzy trafili na Słowację, Kamerun odpada po najgorszym występie na mundialu. Nie wywalczył nawet punktu.