Zwłaszcza, że remis z Hiszpanią w pierwszym meczu obudził wielkie nadzieje.

Po pierwszej połowie włoskim fachowcom w studio tv dopisywały świetne humory. Dossena podsumował: "Gramy świetnie. Z błyskiem i przytomnością. Mocno przeceniliśmy tę Chorwację pod zwycięstwie nad słabą Irlandią". Było trochę narzekania na niewykorzystane sytuacje, szczególnie przez Balotellego, ale i konstatacja, że Italia gra z meczu na mecz lepiej i coraz wyraźniej w grze drużyny widać magiczną rękę trenera Prandellego.

Już na początku drugiej odsłony Dossena zauważył, że coraz ostrzej grający Chorwaci chcą zamienić ten mecz w corridę, a po kilku minutach dodał z rezygnacją: "Tracimy wątek". Potem była mowa o panice we włoskich szeregach, a gdy padła wyrównująca bramka - o braku sił w środku pola i skuteczności w przodzie. Po meczu fachowcy zarzucili Prandellemu, że dokonał błędnych zmian, a szczególnie, że ściągnął z boiska Balotellego. Sędziemu Webbowi dzięki powtórkom tv udowodniono odgwizdanie Włochom dwóch nieistniejących spalonych.

Demetrio Albertini, wicemistrz świata z 1994 r., a dziś wiceszef włoskiego związku futbolowego podsumował krótko: "Teraz Italia musi liczyć na uczciwość innych". Włosi są pewni zwycięstwa nad Irlandią w ostatnim meczu grupy, ale obawiają się, że Hiszpanie i Chorwaci zagrają na remis, który wyeliminuje Italię z turnieju. Zwłaszcza, że 2004 r. squadra azzurra w identycznych okolicznościach padła ofiarą szwedzko-duńskiej zmowy.

Korespondencja z Rzymu