Mistrzyni świata w biegach narciarskich Justyna Kowalczyk leci właśnie na igrzyska do Vancouver. Okazuje się, że jej sukcesy zarażają warszawiaków, którzy odkurzają rzucone w kąt biegówki. – To naprawdę niesamowite, że ludzie, którzy biegali ostatni raz 20 lat temu, przychodzą do nas, przypinają narty i biegają – mówi Łukasz Kacprzak z Towarzystwa Narciarskiego Biegówki.
Ten absolwent AWF, instruktor narciarski, dziś będzie sprawdzał, czy da się biegać po położonym na 40 hektarach ogrodzie zoologicznym. – Kowalczyk to absolutny talent. Ma niezwykle mocny charakter, wysoką wydolność i szybkie zdolności regeneracji po maksymalnym wysiłku. Dla normalnego śmiertelnika, który nie trenował od dziecka, to nieosiągalne – zachwyca się mistrzynią Kacprzak, który sam biega od lat pięciu.
Na wizytację ogrodu zaprosiła go Ewa Ziółkowska, fotograf zoo. – Sama biegam na nartach, bo to fajny i spokojny sport. Nie wymaga wielkich nakładów i infrastruktury. Niedawno zaczęła działać w Powsinie wypożyczalnia biegówek i mają tam być instruktorzy. Pomyślałam, że przecież w zoo jest mnóstwo terenu do biegania. Dlaczego czegoś podobnego u nas nie zorganizować – mówi fotograf zoo.
Zadzwoniła do Łukasza Kacprzaka i powiedziała o swojej koncepcji. A ten od razu rzucił: „To super pomysł!” Dlaczego? Instruktor wylicza: – Dobry dojazd. Egzotyczne otoczenie będzie dodatkowym atutem, by pobiegać. No i połączenie zwiedzania z ruchem na świeżym powietrzu. Bo przecież nie wyobrażam sobie, że ktoś, kto przyjedzie do zoo i przypnie narty, nie będzie chciał zatrzymać się przed jakimś wybiegiem.
– A poza tym teraz jest świetny śnieg. Minus 22 stopnie C, więc narta nie łączy się ze śniegiem, tylko sunie. Zobaczę, jak jest w zoo. Bo jeśli będzie można nartą wgryźć się w śnieg, czyli zostawić ślad, to pobiegamy. Biegówki są świetne, bo aż 90 proc. ciała pracuje podczas jazdy – dodaje Kacprzak.