Mug-shoty, czyli fotografie policyjne z lat 1912 – 1948, odnalezione zostały w zalanych przez powódź magazynach w Lidcombe na przedmieściach Sydney pod koniec lat 80. XX wieku.
Ich uporządkowania podjął się Peter Doyle – autor powieści kryminalnych, muzyk, a także kurator Muzeum Wymiaru Sprawiedliwości w Sydney. Segregacja setek tysięcy fotografii zajęła mu trzy lata. Poukładał je chronologicznie, starał się też dowiedzieć jak najwięcej o ich bohaterach.
Kolekcja po raz pierwszy pokazana została w listopadzie 2005 roku w Sydney. Teraz w warszawskiej Yours Gallery do 16 marca oglądać możemy 33 wybrane portrety.
Patrzą z nich wprost w obiektyw przestępcy, drobni oszuści, mordercy, handlarze narkotyków, sutenerzy, stręczyciele, paserzy. Niektórzy w oczach mają zuchwałość i pewność siebie jak pan Ellis, inni, np. pani Turner, – smutek, gorycz, a może nawet żal za zmarnowanym życiem. Jakie zbrodnie popełnili, tego nie wiemy. Organizatorzy wystawy nie opatrzyli bowiem fotografii opisami. Widzimy czarno-białe odbitki z wydrapanymi nad głową portretowanego pierwszą literą imienia, nazwiskiem i numerem fotografii. Wyjątek to zdjęcie Thomasa Bede, na którym autor dopisał: „ten mężczyzna odmówił otwarcia oczu”.
Peter Doyle zbierając dokumentację mug-shotów, ustalił tożsamość wielu sportretowanych osób. Losy niektórych są fascynujące. Na przykład Harry Leon Crawford, pokojowy z hotelu Stanmore, został aresztowany w 1920 roku pod zarzutem zamordowania żony, która prawdopodobnie odkryła, że jej mąż jest... kobietą.