Na rogu musi być kawiarnia! Miejsce po Cafe Nowy Świat prosi się o to pustką po długiej tradycji, ale nie tylko. Przestrzeń zionie czarną dziurą w samym sercu życia miasta. I mimo że jeszcze kilka lat temu odstraszało większość przechodniów geriatrycznym wizerunkiem, to spełniało swoje zadanie. Celem kawiarni było dotychczas łączenie rozmowy i przyjemności.
Tego nie powinno zabraknąć, ale to nie wszystko. Tutaj powinna toczyć się nieustanna dyskusja. Nie chodzi wszak o to, by wymyślić miejsce w publicznej debacie z mieszkańcami i na tym poprzestać. Trzeba je jeszcze ożywić najważniejszymi dla miasta spotkaniami. Ma być przyjemnie i stymulująco. Każdego dnia.
Lokal po dawnej Cafe Nowy Świat nadaje się do tego idealnie. Dwa kroki obok mieszczą się instytuty nauk społecznych, a dalej główne budynki Uniwersytetu Warszawskiego. Kawiarnia wpisuje się w coraz bardziej ożywiony Trakt Królewski i może być przestrzenią publicznych debat, których centrum miasta potrzebuje jak słońca. Organizuję na UW Debaty Tischnerowskie oraz inne dyskusje i wiem, jak trudną sprawą jest znalezienie dla skądinąd ciekawych spotkań miejsca łatwo dostępnego i odpowiadającego studentom. Jeśli nie chcemy, by jeden z najlepszych uniwersytetów w kraju stawał się wyspą jajogłowych, pozwólmy na spotkanie świata akademii i kawiarni w najdogodniejszym do tego miejscu.
O ile działalność lokalu zostanie ograniczona do trzech lat, o tyle animacja miejsca będzie miała jedynie charakter protezy. Niemniej warto ożywić Nowy Świat, pamiętając o eleganckiej tradycji cafe-restaurant, wpuścić tam coś z klimatu nowych przestrzeni klubokawiarni. Niekoniecznie ozdabiając ściany regałami z książkami, których nikt nie czyta. Za to, szczególnie w czasach kryzysu, pozwalając studentom i twórcom przyjść do tego miejsca i zapłacić za kawę oraz możliwość rozmowy obrazkiem, drobnym szkicem czy krótkim wierszem. Po to, by kawiarnia była rzeczywiście miejscem kultury.
[i]Autor jest wydawcą kwartalnika „Res Publica Nowa”[/i]