Wyniki sondażu są o tyle zaskakujące, że jako potencjalnego następcę Donalda Tuska politycy najczęściej wymieniają wicepremiera Grzegorza Schetynę. Zdaniem działaczy PO jest praktycznie przesądzone, że to on stanie na czele rządu i partii, jeśli Tusk zostanie prezydentem.
Tymczasem w kolejce do schedy po obecnym premierze Polacy stawiają Schetynę na dalszych pozycjach. Wśród kandydatów na stanowisko premiera jest dopiero czwarty, po marszałku Sejmu Bronisławie Komorowskim, byłym premierze Jerzym Buzku i prezydent Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz. Wicepremier jest tu wymieniany w jednym szeregu z Januszem Palikotem i liderem PSL Waldemarem Pawlakiem
Jeszcze bardziej zaskakująca jest odpowiedź ankietowanych na pytanie, kto po Donaldzie Tusku powinien zostać szefem Platformy. Co piąty badany
(21 proc.) wskazuje tu na jednego z jej trzech założycieli Andrzeja Olechowskiego. Tyle tylko, że Olechowski wycofał się z polityki. I choć formalnie pozostaje członkiem PO, ostatnio wyraźnie się od niej dystansuje. I tu potwierdza się wysoka pozycja marszałka Sejmu oraz prezydent Warszawy. Na Bronisława Komorowskiego jako następcę Donalda Tuska na stanowisku lidera PO wskazuje 17 proc. badanych, a na Hannę Gronkiewicz-Waltz – 12 proc.
Zdaniem dr. Jacka Kloczkowskiego, politologa z Ośrodka Myśli Politycznej, wcale nie świadczy to jednak o słabej pozycji Grzegorza Schetyny.