Jeśli na spacerze z psem na jednym z bemowskich osiedli spotkamy człowieka z dziwną maszyną na plecach, nie wpadajmy w panikę. To tylko odkurzacz wciągający psie kupy. Maszyna działa jak normalny odkurzacz. Silnik i plastikowy kosz na odpady zakłada się na plecy. Szeroka rura zassie psie nieczystości. Siłę zasysania reguluje trzymany w ręku pilot. Odkurzaczowi nie oprą się też papierki i pety.
Dziewięć takich urządzeń czeka już w magazynie urzędu dzielnicy. Jeszcze w lipcu trafią do spółdzielni mieszkaniowych: większość dostanie SM Wola, część SM Górczewska. Dzielni-ca nie wyklucza obdarowania mniejszych osiedli.
– Problem psich kup występuje właśnie na osiedlach, a nie na terenach podległych miastu. Nie mamy nawet jak ich sprzątać – tłumaczy Krzysztof Zygrzak, rzecznik Bemowa. – Dlatego lepiej dać odkurzacze spółdzielniom i zobowiązać je do sprzątania.
Wynajęcie maszyn na dwa lata kosztuje niecałe 100 tys. zł. Koszty paliwa i pensje dla sprzątaczy pokryją spółdzielnie.
– Liczymy też na efekt psychologiczny: ludzie zobaczą, że ktoś chodzi z odkurzaczem na plecach, ciężko pracuje. Przyzwyczają się, że jest czysto. Może zaczną sami sprzątać po swoich psach – mówi Zygrzak.