Tajemnicze samobójstwo strażnika

Powiesił się funkcjonariusz więzienny, który pilnował szefa gangu skazanego za porwanie Krzysztofa Olewnika - Wojciecha Franiewskiego

Aktualizacja: 17.07.2009 22:24 Publikacja: 17.07.2009 21:26

Areszt śledczy

Areszt śledczy

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Strażnik powiesił się w ubiegłym tygodniu we wsi Raj pod Morągiem. Na drzewie przy drodze. To już czwarty tajemniczy zgon w tle sprawy porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.

– W moim przekonaniu to kolejny "zbieg okoliczności", któremu powinna się przyjrzeć prokuratura – komentuje "Rzeczpospolitej" mecenas Ireneusz Wilk, pełnomocnik rodziny Olewników.

O zdarzeniu poinformowała "Gazeta Olsztyńska". Strażnik samobójca, którego personalia są trzymane w tajemnicy, pracował w areszcie w Barczewie.

18 czerwca 2007 r. miał nocną zmianę i odpowiadał za pilnowanie m.in. celi Wojciecha Franiewskiego – szefa gangu, który porwał i brutalnie zamordował Krzysztofa Olewnika. Właśnie tego wieczoru Franiewski targnął się na życie, wieszając się na elastycznym bandażu przyczepionym do kraty.

Przesłuchani później strażnicy twierdzili, że nie zauważyli niczego podejrzanego.

Reklama
Reklama

Z informacji "Rz" wynika, że niedawno strażnik został przesłuchany przez ostrołęcką prokuraturę, która bada tajemnicze samobójstwa porywaczy Olewnika. Śledczy nie postawili mu zarzutów.

– W tej sprawie już nic mnie nie zdziwi. Ale aż boję się głośno myśleć o tym, że strażnik mógł mieć coś wspólnego z samobójstwem Franiewskiego – mówi prokurator znający sprawę Olewnika.

Strażnik nie zostawił pożegnalnego listu. Przed śmiercią wysłał tylko esemesa do znajomej z krótką informacją, gdzie ma szukać jego ciała.

Co pchnęło go do desperackiego kroku? Nie wiadomo. W Barczewie pracował od kilku lat, nie było na niego skarg, nic nie wiadomo o tym, by miał problemy osobiste. Według informacji "Rz" prokurator, który dokonywał oględzin, wykluczył udział osób trzecich.

Wojciech Franiewski, od którego zgonu zaczęła się czarna seria w sprawie Olewnika, powiesił się jeszcze przed procesem porywaczy. Bał się o życie. Pół roku przed śmiercią pisał do sądu: "Boję się, że znajdą mnie powieszonego w celi" ("Rz" pisała o tym w kwietniu 2008 r.).

Potem, w kwietniu 2008 r., tuż po wyroku w celi znaleziono powieszonego Sławomira Kościuka – prawą rękę herszta. Jego śmierć budzi najwięcej wątpliwości. Pod kolanami i na rękach miał sińce. Kościuk poszedł na współpracę z prokuraturą i kiedy usłyszał wyrok dożywocia, czuł się wystawiony do wiatru.

Reklama
Reklama

Kilka dni temu prokuratura w Ostrołęce otrzymała opinię biegłych, z której wynika, że Kościuk zażywał leki, ale mógł popełnić samobójstwo.

Trzecim porywaczem, który wybrał śmierć, był Robert Pazik. Krótko przed tym, jak znaleziono go martwego w celi, powiedział współwięźniowi: – W tej sprawie będzie jeszcze trzeci trup. Kilka dni potem już nie żył.

Strażnik powiesił się w ubiegłym tygodniu we wsi Raj pod Morągiem. Na drzewie przy drodze. To już czwarty tajemniczy zgon w tle sprawy porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.

– W moim przekonaniu to kolejny "zbieg okoliczności", któremu powinna się przyjrzeć prokuratura – komentuje "Rzeczpospolitej" mecenas Ireneusz Wilk, pełnomocnik rodziny Olewników.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama