W zeszłym roku na ul. Ratuszową 1/3, czyli do warszawskiego ogrodu zoologicznego, trafiły: Hannah, Mandy i Lucy – trzy małpy z Dublina. Zaaklimatyzowały się nad Wisłą szybko. Problem pojawił się jednak na Zielonej Wyspie, gdzie została 45-letnia Judy, babka.
– Fizycznie była zdrowa. Ale z tej samotności wpadła w depresję. No to Irlandczycy za telefon i błagać nas, byśmy ją wzięli. Prosili i obiecywali nawet, że samolot załatwią. Zgodziliśmy się przyjąć Judy – mówi Ewa Zbonikowska, wiceszefowa zoo.
Judy na koszt irlandzkich podatników przyleciała do Warszawy i wychodzi z depresji. Jej obecność okazała się korzystna także dla naszego zoo. Otóż – wpłynęła ożywczo na samca Szymka.
Żyje on w jedynym stadzie z Hannah, Mandy i Lucy. Niestety, do partnerek Szymek się nie garnie, może dlatego, że nie ma konkurentów. Nawet towarzysko nie interesuje się swoimi koleżankami z wybiegu. Jest w pełni samczych sił, więc pracownicy zoo podejrzewają, że Szymek musi mieć zaburzenia behawioralne.
– Ale zdarzył się cud. Bo ta babcia bardzo spodobała się Szymiemu. Nie w sensie erotycznym, tylko towarzyskim. To on ją wprowadził do stada i pokazywał innym szympansicom – mówi Ewa Zbonikowska.