Domenech według Erica Cantony to najgorszy trener drużyny narodowej od czasów Ludwika XVI, nawet wicemistrzostwo świata wywalczone cztery lata temu dało mu tylko kilka tygodni oddechu. Jego decyzje krytykują media i kibice, jednak dzięki silnemu poparciu francuskiej federacji utrzymał posadę nawet po nieudanych mistrzostwach Europy w 2008 r., kiedy to drużynie nie udało się wyjść z grupy.
Domenech bije jednak nie tylko rekordy niepopularności. W niedzielę, w zremisowanym 1:1 meczu z Tunezją prowadził reprezentację po raz 75., czym wyrównał rekord należący do Michela Hidalgo, który był selekcjonerem w latach 1976 – 1984. Hidalgo był kochany, Domenech wiezie na mundial drużynę, która tak naprawdę czeka na nowego trenera.
O Blancu bardzo ciepło wypowiadają się piłkarze i największe piłkarskie autorytety, czyli jego koledzy z drużyny, która w 1998 roku wywalczyła mistrzostwo świata. Tamtą generację w ekipie Domenecha reprezentuje już tylko Thierry Henry, który dostał powołanie po jednym z najgorszych sezonów w karierze. Ręka Henry’ego w barażowym meczu z Irlandią dała Francji awans na mundial, a kibicom poczucie wstydu i niesprawiedliwości. Taki sposób awansu idealnie pasuje do obecnego wizerunku reprezentacji.
„Presję z drużyny zdjął Blanc, który gwarantuje przewidywalną przyszłość” – napisał komentator „Le Monde”. Domenech nabrał odwagi, nie gra już o przyszłość, a opinią o sobie wydawał się nigdy nie przejmować. Gdy dwa lata temu podczas Euro Francja przegrała z Włochami i nie wyszła z grupy, po ostatnim gwizdku trener oświadczył się swojej narzeczonej. Później przepraszał, że nie jest robotem.
[srodtytul]Ostatnie zmartwienie[/srodtytul]
Reprezentacja Francji gra teraz w ustawieniu z trzema napastnikami, ma strzelać dużo goli i cieszyć kibiców. Domenech nie powołał Karima Benzemy z Realu Madryt. Skreślił też Patricka Vieirę, który dowiedział się o tym z telewizji. – Taka forma przekazania informacji bardzo pasuje do Domenecha. Ten człowiek w ogóle nie ma klasy, życzę reprezentacji jak najlepiej, ale w RPA nie czeka jej nic dobrego – stwierdził Vieira.