Mówią o nich - drużyna kompaktowa. Nie mają przyspieszenia Argentyny, ani komfortu Brazylii, ale są w sam raz. Być może w sam raz na sukces, najwyższa pora traktować Urugwaj już całkiem poważnie.
Nie da się przypadkiem wygrać grupy nie pozwalając awansować dalej gospodarzom turnieju i wicemistrzom świata, nie da się przypadkiem stracić tylko jednego gola w czterech spotkaniach na poziomie mistrzostw świata. W sobotę Urugwaj awansował do ćwierćfinału mundialu, tak wysoko nie był od 1970 roku, kiedy znalazł się w najlepszej czwórce.
[wyimek][srodtytul]2:1[/srodtytul] Urugwaj - Korea Południowa [/wyimek]
Urugwajczycy mówią o sobie, że statystycznie na jednego mieszkańca przypada tam najwięcej sukcesu na świecie. Trzy i pół miliona ludzi cieszyło się już dwa razy z mistrzostwa świata, dwa razy z mistrzostwa olimpijskiego i 14 razy z Copa America. W sobotę w Port Elizabeth pokazała się gwiazda, która do tej pory błyszczała tylko na klubowym niebie - Luis Suarez.
Napastnik, który w zakończonym sezonie we wszystkich rozgrywkach klubowych i reprezentacji strzelił 59 goli, już zimą miał oferty z Chelsea i Manchesteru United, ale zdecydował się przedłużyć kontrakt z Ajaksem Amsterdam. W Holandii jest nie do zatrzymania, w poprzednim sezonie w lidze zdobył 35 bramek, w trzech - 82. Wycenia się go na 30 milionów euro, mimo to kolejka ustawia się coraz dłuższa.