Czy opozycja rzuci wyzwanie PiS?

W poniedziałek gośćmi Michała Szułdrzyńskiego w programie #RZECZoPOLITYCE byli dr Stanisław Tyszka, wicemarszałek Sejmu z Kukiz 15, były premier Kazimierz Marcinkiewicz oraz Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.

Aktualizacja: 09.05.2016 09:52 Publikacja: 08.05.2016 16:58

Czy opozycja rzuci wyzwanie PiS?

Z wicemarszałkiem sejmu z Kukiz'15 Stanisławem Tyszką porozmawialiśmy o opozycyjnych wyborach partii Pawła Kukiza i poparciu Kukiz'15 dla planów zmiany konstytucji.

- Marsz odbył się pod hasłem „Jesteśmy i będziemy w Europie. Równie dobrze mogło być: jesteśmy ludźmi i chodzimy po ziemi – mówił w programie #RZECZoPOLITYCE wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka z Kukiz’15.

Gość programu mówił, że Kukiz’15 odcina się od protestów opozycji, które jego zdaniem są tematami zastępczymi. - Tam było hasło „Jesteśmy i będziemy w Europie". Równie dobrze mogło być hasło: jesteśmy ludźmi i chodzimy po ziemi – kpił wicemarszałek Tyszka.

- Chyba jesteśmy jedynym państwem, w którym politycy i dziennikarze po różnych manifestacjach spierają się dwa dni o liczbę uczestników – zauważył jednocześnie poseł Kukiz’15.

Wicemarszałek mówił, że cieszy się, iż wszystkie partie opozycyjne uczestniczące w demonstracji 7 maja ogłosiły w jej trakcie, że są takie same. Dodał, że mają na swoim koncie wiele grzechów, które uderzały w obywateli. - Mnie smuci, że wiele osób daje się nabierać na tę propagandę tych działaczy partyjnych – mówił Tyszka.

- Mam nadzieję, że będziemy niedługo drugą siłą, a docelowo pierwszą i przejmiemy władzę – zaznaczył polityk. Twierdził, że Kukiz’15 ma pozytywny wpływ już teraz na decyzje innych polityków, a jako przykład podał przykład byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, który pod naciskiem poczuł się zmuszony zarządzić referendum.- Myślę, że taka nasza presja może przynosić pozytywne skutki – oceniał Tyszka.

Jego zdaniem niezrozumiałe jest stanowisko PiS, które zapowiedziało, że poprze reelekcję szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, biorącego udział - jak zaznaczył Tyszka - m.in. w ograbieniu Polaków z ich oszczędności z OFE. - Ryszard Czarnecki mówi, że popieramy swoich, ale według mnie Donald Tusk nie jest swój – oświadczył wicemarszałek Tyszka. - Zupełnie nie rozumiem tego stanowiska PiS - dodał.

Według wicemarszałka Sejmu list, który minister finansów Paweł Szałamacha wysłał do prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego był błędną decyzją. – To kolejna odsłona żenującego sporu klanów partyjnych – oceniał. - Minister Szałamacha zachował się w tej sytuacji nieprofesjonalnie.

 

Tematem rozmowy z Kazimierzem Marcinkiewiczem był marsz KOD i szanse opozycji na realne przeciwstawienie się władzy PiS.

Atmosferę sobotniego marszu KOD i opozycji można porównać do tej z czasów wizyt w Polsce Jana Pawła II - twierdzi były premier Kazimierz Marcinkiewicz.

- To była największa demonstracja w wolnej Polsce. Pokazaliśmy sobie, że jest nas bardzo dużo - mówił Marcinkiewicz.

Policyjne szacunki dotyczące liczebności demonstrantów nazwał wazeliniarstwem.

- Lisek lizusek z tubką wazeliny - powiedział o rzeczniku policji, który mówił o tym, że uczestników było 45 tysięcy.

Marcinkiewicz jest zdania, że "byłoby to śmieszne, gdyby nie było dramatyczne", bo skoro policja nie potrafi właściwie ocenić liczby uczestników marszu, oznacza to również, że nie potrafi dobrać odpowiednich środków bezpieczeństwa.

- Dzień bez podlizania się władzy to dzień stracony - kpił Marcinkiewicz. - Jeśli robią to politycy, to pal sześć, ale jeśli robi to policja, podważa własną wiarygodność.

Sobotni czat prezesa PiS w TVP Info Marcinkiewicz uznał za sprytne posunięcie, które miało odwrócić uwagą od marszu opozycji, który odbywał się w tym samym czasie. Jak ocenił jednak, nie było to wydarzenie na tyle znaczące, by przebić marsz.

- Siła tego marszu nie tkwiła w przemówieniach, które były marne - uważa Marcinkiewicz.

Według byłego premiera, obecna władza służy jedynie Prawu i Sprawiedliwości i jego zwolennikom. - Jak często ta władza mówi: I co mi zrobicie? - mówił Marcinkiewicz. Ocenił, że główny błąd PiS polega na tym, że nie pamięta o tym, iż "władza to służba".

- Władza ma służyć każdemu. Nieważne, czy jestem gejem, Murzynem, Żydem czy kimkolwiek innym. Władza ma służyć także mi, a my nie czujemy, że nam służy. Oni służą sobie - mówił. - Każdy inny to jest gorszy sort.

Zapowiedź utworzenia wspólnej opozycji przeciwko PiS Marcinkiewicz uznał za próbę skonsolidowania środowisk przeciwnych PiS i jego rozumieniu państwa prawa i demokracji.

- Na tę kadencję patrzę jak na kadencję, która rozpoczęła się 2001 roku. Wówczas po kadencji nie został kamień na kamieniu. Stare partie upadły, powstały nowe. Teraz też tak będzie - nie będzie PO, nie będzie Kukiz'15, który jest "przystawką" PiS i rozpadnie się jak większość przystawek, nawet PiS inaczej będzie wyglądać pod koniec tej kadencji - uważa Marcinkiewicz. Uznał jednak, że żadna afera typu afery Rywina nie spowoduje obalenia obecnego rządu, ale uczyni to wspólna opozycja, nowy byt polityczny, który będzie mógł konkurować z Prawem i Sprawiedliwością.

Marcinkiewicz ocenił, że przywódcą tej nowej opozycji nie zostanie lider KOD Mateusz Kijowski, które jest dobrym organizatorem, a nie ma "iskry Bożej" potrzebnej politycznemu przywódcy. Petru miał szansę stać się przywódcą opozycji, ale - jak uważa gość programu - ale "zbyt wiele razy się pomylił", z kolei Grzegorz Schetyna popełnia "dramatyczne błędy".

- Za rok, dwa, okaże się, kto może stanąć na czele zjednoczonej opozycji. Wyobrażam sobie taką sytuację, w której za rok Tusk rezygnuje z walki o drugą kadencję w Radzie Europejskiej  i wraca do Polski, a  wtedy - kto wie - mówił Marcinkiewicz. - Na razie Tusk się jeszcze źle kojarzy, z błędami i z ciepła wodą w kranie. Ale to się może przez rok zmienić.

Poparcie przez PiS dla Donalda Tuska w wyborze na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej, zadeklarowane przez Ryszarda Czarneckiego, Marcinkiewicz uznał za gest wizerunkowy, który PiS nic nie kosztował. Zwłaszcza że - jak podkreślił Marcinkiewicz - w Brukseli wiele rzeczy dzieje się "podskórnie" i już rozmawia się o tym, kto miałby zastąpić Donalda Tuska.

- Wcale nie jest tak, że Tusk jest murowanym kandydatem - uważa.

Według byłego premiera PiS ma bardzo dobrych specjalistów od PR, ale nie dbają oni o wizerunek tej partii za granicą.

Marcinkiewicz stwierdził też, że negatywną na Zachodzie opinię o rządzie PiS kształtuje głównie jego nieprzewidywalność. Powiedział również, że spodziewa się obniżki ratingu Polski przez agencję Moody's, co spowoduje, że PiS "drogo zapłaci" za brak odpowiedniej polityki wobec instytucji finansowych" oraz za skupienie się wyłącznie na Stanach Zjednoczonych, a lekceważenie na przykład Niemiec.

- Nawet jeśli USA pokochają Polskę, a Polska okupi to jeszcze intratnymi zamówieniami sprzętu wojskowego, to wciąż pozostają one bardzo daleko - stwierdził Marcinkiewicz.

Z Janem Ołdakowskim porozmawialiśmy o planach Muzeum Powstania Warszawskiego oraz o powrocie warszawskiego fotoplastikonu.

O tym jak Polska definiuje się historycznie na nowo od kilkunastu lat, mówił w programie #RZECZoPOLITYCE dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski.

Prowadzący program zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” Michał Szułdrzyński pytał gościa o powody, z których w ostatnim czasie obserwujemy większe eksponowanie niegdyś pomijanych bohaterów. Podał przykład uroczystości pogrzebowe majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” czy marsz rotmistrza Witolda Pileckiego.

- Oni oczywiście byli przywoływani już dawniej. Warto przypomnieć działania fundacji Żołnierzy Wyklętych, która organizowała wystawy – mówił Ołdakowski. – Żołnierze Wyklęci stają się bohaterami wspólnoty, stają kimś kto jest bohaterem wolnej Polski.

Gość RZECZYoPOLITYCE przekonywał, że to początek większych zmian i Polska odzyskuje świadomość swojej polityki historycznej, którą zacierał PRL. - To jest sygnał większej zmiany. PRL zamroził polską politykę historyczną. Stworzył fałszywe mity i fałszywych bohaterów – twierdził dyrektor muzeum. – Ostatecznie zniknął Czesław Kiszczak, który był przedstawiany przez wielu jako jeden z bohaterów.

- Polska jest jak Jason Bourne, który się obudził wyrzucony przez fale, ma odruchy, jego ciało pamięta wiele rzeczy, ale sam nie pamięta nic. Polska po 1989 r. trochę taka była – wiele rzeczy umiała, ale nie wiedziała skąd jest – mówił Ołdakowski.

- Są trzy najważniejsze filary. Pokolenie Armii Krajowej i Powstania Warszawskiego, później Żołnierze Wyklęci. Jest historia Kościoła, oporu i jest Jan Paweł II i kardynał Stefan Wyszyński, ale jest też Solidarność. To są opory, które sprzeciwiały się totalitaryzmowi, są składowymi naszej współczesności – wyjaśniał Ołdakowski.

- Polacy mają prawo mówić o swojej historii. Mamy prawo żądać od Europy, jako Polacy, żeby Europa uznała to, że my z powodów historycznych dopiero teraz się definiujemy. To jest ważne, że mamy prawo oczekiwać od naszych sąsiadów, że nie będzie polskich obozów koncentracyjnych.

Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”