W zdalnie sterowaną broń zbroi się też polska armia. W najbliższych miesiącach wojsko wybierze dostawców rozpoznawczych dronów, uzbrojonych w precyzyjne rakiety i zdolnych do długich misji zwiadowczych.
Wicepremier i minister obrony Tomasz Siemoniak ujawnił w Kielcach, że MON zdecydowało się w programie „Gryf" (drony uzbrojone w niekierowane pociski i bomby) integrację bezzałogowej broni powierzyć rodzimemu producentowi.
Cały program wyposażenia sił zbrojnych w bezpilotowe samoloty rozpoznania i ataku zakłada uzyskanie w ciągu najbliższej dekady prawie 90 zestawów dronów, głównie do celów zwiadowczych i wsparcia artylerii, za kwotę bliską 3 mld zł.
Liderzy bezpilotowców
Uzbrojonych, największych, bardzo skomplikowanych dronów polska zbrojeniówka nie produkuje, wydaje się więc przesądzone, że kontrakty przypadną koncernom dysponującym odpowiednimi technologiami. Liderami w tej dziedzinie są Amerykanie (General Atomics Aeronautical Systems), producenci słynnych Predatorów i nowszych MQ 9 Reaper, wykorzystywanych na froncie walki z terroryzmem, a także firmy Elbit i IAI z Izraela produkujące drony z rodziny Heron i Hermes.
Na kieleckich targach widać izraelską siłę w dziedzinie wojskowych bezzałogowców: potężne drony Heron i Hermes pokazane są w różnych kategoriach i konfiguracjach na froncie, najbliżej pawilonu Polskiej Grupy Zbrojeniowej.