Nowym kompasem dla świata do 2030 r. są cele zrównoważonego rozwoju, a dokładniej dokument przyjęty przez Zgromadzenie Ogólne pod nazwą „Przekształcamy nasz świat: Agenda na rzecz zrównoważonego rozwoju 2030".
Zgodnie z tytułem cele mają ambicję sięgnięcia do źródeł nierówności i tworzenia zrównoważonego świata: „Będziemy pracować na rzecz budowania dynamicznych, zrównoważonych, innowacyjnych gospodarek, skoncentrowanych na potrzebach ludzi, wspierając zatrudnianie osób młodych oraz, w szczególności, wzmacniając pozycję ekonomiczną kobiet, a także zapewniając możliwość godnej pracy".
Nie czy, tylko jak
Jak widać, w odróżnieniu od swoich poprzedników cele zrównoważonego rozwoju odnoszą się silnie także do problemów krajów wysoko rozwiniętych.
Globalny kryzys finansowy, który wstrząsnął światową gospodarką w pierwszym dziesięcioleciu XXI w., skłonił do pytań o rolę państwa w regulowaniu gospodarki, o kwestie odpowiedzialności i zaufania. Runął mit o nieomylności i samoregulacji rynku. Dramaty, które przeżywali ludzie dotknięci skutkami kryzysu, pokazały jasno, że postęp gospodarczy i wspaniały rozwój technologii niestety nie powodują poprawy jakości życia społeczeństw, zarówno w kwestiach społecznych, jak i w sensie dbałości o środowisko naturalne. W Unii Europejskiej szczególnie bolesne okazało się następujące po kryzysie bezrobocie ludzi młodych, sięgające kilkudziesięciu procent, w krajach takich jak: Hiszpania, Grecja i Włochy, pojawienie się nowych, niekorzystnych zjawisk społeczno-ekonomicznych związanych z brakiem stałych umów o pracę – tzw. prekaryzacja.
Kulminacją społecznego niezadowolenia i rozczarowania obowiązującym modelem gospodarki stały się w 2011 r. ruchy społeczne, takie jak Okupuj Wall Street i Ruch Oburzonych, który z Hiszpanii szybko przeniknął do innych krajów. Hasła oburzonych odnosiły się do kryzysu ekonomicznego i wykluczenia całych grup społecznych, podkreślały potrzebę zmiany, partycypacji i przeciwstawienia się biznesowi, którego jedynym celem jest zysk. Uczestnicy, nazywający siebie „99 procentami" (ang. „99 percenters" – nawiązanie do faktu, że 1 proc. najbogatszych Amerykanów posiada 1/3 bogactwa kraju – protestowali przeciwko nierównościom, chciwości korporacji i bezradności państwa.