Moim zdaniem najważniejsze czynniki niezbędne do tego, by polskie firmy mogły odnosić światowe sukcesy, to ambicja, zdolność do współpracy i odpowiednia edukacja. Chodzi o to, by ludziom chciało się chcieć. Dobre warunki dla biznesu i zachęty ze strony państwa też są ważne, ale na drugim miejscu. Mamy w Polsce ogromną liczbę subsydiów, grantów, dotacji, funduszy na przedsiębiorczość i innowacje, ale ich efekty są moim zdaniem niezadowalające. Jak są pieniądze do wzięcia, to zawsze ktoś po nie sięgnie.
Raczej miałam na myśli taką politykę państwa, która odgrywa bardziej aktywną rolę w gospodarce, tak jak udało się to w Korei Południowej czy Chinach.
Zwróciłbym uwagę, że to są akurat społeczeństwa, których nie trzeba uczyć współpracy, bo mają ją w genach. I do tego miały ogromne ambicje. Dopiero potem była pomoc państwa, a nie odwrotnie. Nie jestem wrogiem inteligentnej ingerencji państwa, jeśli wiadomo, czemu służy i jeśli jest tym trzecim elementem wsparcia dla rozwoju.
W historii mamy dwa udane modele rozwojowe. W pierwszym, amerykańskim, ludzie sami palą się, by coś zrobić, a państwo zapewnia jedynie sprawne działanie rynku i nie przeszkadza. W drugim modelu, np. koreańskim, ludziom też się bardzo chce, ale państwo poprzez liczne interwencje umiejętnie ich wspiera. Jaki model mogła wybrać Polska? Moja odpowiedź brzmi: którykolwiek, najważniejsze, by ludziom się chciało.
Podam taki przykład. W Chinach wspierająca rozwój polityka rządu jest oczywiście silna. Ale to głównie przedsiębiorcy nie zadowalają się tym, co mają w tej chwili, konkurencyjnością wynikającą z taniej siły roboczej. Myślą dwa kroki naprzód, bo ich ambicją jest bycie wielkimi graczami. Tamtejsze firmy mogłyby jeszcze długo „jechać" na tańszej pracy. Ale to Chiny są dziś światowym liderem inwestycji w robotyzację, instalowanych jest tam 40 proc. wszystkich robotów przemysłowych. Już dziś przygotowują się do nowego etapu globalnego wyścigu, w którym chcą być liderami. Wśród polskich firm nie ma tej świadomości, wciąż uważamy, że niskie koszty pracy na zawsze zapewnią konkurencyjność. I mało kto myśli, że wkrótce automat w fabryce w Niemczech może taniej złożyć samochód niż pracownicy w Polsce, a autonomiczna ciężarówka będzie tańsza niż praca polskiego kierowcy.