Tym razem to jednak sami kierowcy jeżdżący z aplikacją przewozową zamierzają protestować. Nie będą jednak blokować dróg, ani nie wyjdą na ulice z transparentami. Wręcz przeciwnie – nie wyjadą na ulice. Kierowcy Ubera w najbliższy poniedziałek zamierzają nie przyjmować zleceń pojawiających się od klientów w aplikacji Uber. Taki protest prowadzony ma być w Warszawie i kilku innych polskich miastach. Kierowcy już skrzykują się na Facebooku i forach internetowych. W ten sposób zamierzają zaprotestować przeciwko niezadowalającym ich stawkom, wypłacanym kierowcom przez Ubera.
Kierowcy nie będą logować się przez cały dzień do aplikacji – tym samym pasażerowie, poszukujący pojazdu w okolicy, nie będą mogli znaleźć wolnego auta. Strajkujący mają też bat na tych, którzy wyłamią się z protestu. Na Facebooku ostrzegają, że będą monitorować aplikację i jeśli na mapie pojawi się zalogowany kierowca będą wystawiać fikcyjne zlecenia. To oznacza, że - podszywając się pod klienta - będą zamawiać przewóz, aby po paru minutach z niego rezygnować.
Uber: Polacy nie będą mieli problemu z aplikacją
Polska centrala amerykańskiej firmy, która stoi za kontrowersyjną aplikacją do przewozów, zapewnia, że akcja protestacyjna, którą planują kierowcy współpracujący z Uberem, nie spowoduje jakichkolwiek utrudnień dla pasażerów. Niezadowoleni z obecnych wynagrodzeń kierowcy Ubera skrzykują się Facebooku i nawołują do nie obsługiwania klientów w poniedziałek 12 grudnia. Uber Polska przekonuje, że grupę na Facebooku stworzyła kilkanaście osób, które nie reprezentują społeczności kilku tysięcy kierowców jeżdżących z tą aplikacją. - Zdecydowana większość kierowców jest zadowolona z rozwiązania. Potwierdzają to dane Millward Brown z 2016 r., gdzie blisko 75 proc. badanych kierowców jest zadowolona lub bardzo zadowolona z korzystania z aplikacji, a 70 proc. podkreśla, że ich sytuacja materialna poprawiła się odkąd korzystają z Ubera – zapewnia nas polska centrala amerykańskiej firmy.
W mailu przesłanym do redakcji „Rzeczpospolitej” Uber napisał, że nie przewiduje utrudnień w dostępie do aplikacji. „Zawsze jesteśmy otwarci na dialog z kierowcami korzystającymi z aplikacji. Nasz dział obsługi klienta obsługuje setki interakcji z kierowcami tygodniowo, starając się odpowiadać na każde pytanie. Nasze biura we wszystkich miastach Polski są otwarte trzy razy w tygodniu, a w Warszawie pięć razy” – czytamy w piśmie Ubera.
Kierowcy Ubera mają kilka postulatów. Domagają się przede wszystkim obniżenia prowizji pobieranej przez Ubera o co najmniej 10 proc. oraz powrotu cennika sprzed wakacji. Swoje żądania argumentują podwyżkami ubezpieczeń OC/AC i wzrostem cen paliw. Apelują również o ograniczenie przyjmowania do pracy z aplikacją obcokrajowców. Chodzi głównie o Ukraińców i Białorusinów, którzy coraz częściej wożą klientów. Zatrudniani są przez firmy, które mają całe parki samochodów jeżdżących dla Ubera. Według polskich kierowców Ubera takie „spółdzielnie obcokrajowców” nie wpływają korzystnie na standard obsługi.