Jeden z pierwszych przystanków uchodźców z Ukrainy odwiedziłam na początku marca. Przemyśl w czasie wojny na Ukrainie to miejsce spotkań, autentyczne i gościnne.
Nad granicą potrzeba fachowych wolontariuszy: psychologów znających ukraiński i rosyjski. Bo napływa coraz więcej uchodźców, którym wojna odcisnęła piętno w umyśle.
Największe polskie firmy wspierają uchodźców nie tylko zakupem darów, ale też doświadczeniem organizacyjnym. Dobrze układa się współpraca z samorządem.
W Przemyślu wszędzie słuchać język ukraiński, ale też niemiecki, francuski i włoski. Bo po uchodźców i z darami dla nich przyjeżdżają tu ludzie z całej Europy. Są też żołnierze amerykańscy.
Nasza obsada wolontariuszy w 80 proc. składa się z dzieci i młodzieży. Młodzież z pomocą radzi sobie rewelacyjnie – mówi Wojciech Bakun, prezydent Przemyśla.