W niedzielę o 21.00 wielki finał Euro 2024. Hiszpanie chcą dalej dobrze się bawić i zostać samodzielnym rekordzistą pod względem tytułów mistrza Europy, Anglicy - po blisko 60 latach wywalczyć wreszcie jakieś trofeum.
Szał kibicowania w Anglii zmusił sieci handlowe do realizmu. Tesco zamknie część sklepów w niedzielę wcześniej, Lidl w poniedziałek otworzy później. Wszystko po to, by wspieranie Trzech Lwów było mniej stresujące.
Takiego finału jeszcze na mistrzostwach Europy nie było, o złoto powalczą bowiem w niedzielę dwie piłkarskie monarchie. Hiszpania zagra w Berlinie z Anglią. Zwycięży fantazja czy pragmatyzm?
Matka Olliego Watkinsa, napastnika Aston Villi, przed środowym półfinałem w którym Anglia mierzyła się z Holandią wykrzyczała ze sceny "niech w środę wreszcie wpuszczą mojego syna na to p.... boisko!". Watkins rzeczywiście wszedł w środę na murawę i został bohaterem Anglii strzelając gola na wagę awansu do finału Euro 2024.
Dziesięć minut wystarczyło mu, by został bohaterem Anglików. Ollie Watkins zmienił w końcówce meczu z Holandią (2:1) Harry'ego Kane'a i wprowadził reprezentację do finału mistrzostw Europy.
Anglicy wreszcie zagrali na miarę swojego potencjału, pokonali Holendrów 2:1 dzięki bramce w doliczonym czasie i drugi raz z rzędu awansowali do finału mistrzostw Europy. W niedzielę w Berlinie zmierzą się z Hiszpanią.
Gareth Southgate poprowadzi w sobotę po raz setny reprezentację Anglii, ale są obawy, czy ten jubileusz nie zakończy się stypą. Anglicy zmierzą się bowiem w Duesseldorfie ze Szwajcarią, która wyeliminowała już broniących trofeum Włochów.