– Dzięki wam zmierzamy pełną parą do Białego Domu – powiedziała uśmiechnięta senator Clinton w późny wtorkowy wieczór, dziękując wyborcom w Indianie za to, że na nią głosowali. Choć stojący za jej plecami Bill Clinton i ich córka Chelsea także śmiali się od ucha do ucha, dla większości obserwatorów nie ulegało wątpliwości, że pani senator znalazła się w poważnych opałach.
Mający nad nią znaczną przewagę po wcześniejszych prawyborach w innych stanach Barack Obama nie tylko wygrał bardzo wyraźnie (z przewagą 14 punktów procentowych) w Karolinie Północnej, ale też wybronił się w Indianie, ulegając swej rywalce zaledwie dwoma punktami. Zważywszy na problemy, jakie przeżywał ostatnio lider rywalizacji o demokratyczną nominację prezydencką (m. in. kontrowersyjne wypowiedzi jego byłego pastora), to bardzo dobre wyniki.
Hillary Clinton nie zamierza się poddać, choć przeciw niej przemawiają finanse
– W zasadzie jest już po wszystkim, nawet jeśli Clinton wygra w pozostałych prawyborach. Superdelegaci czekali na wyniki w tych dwóch stanach, a Obama wyszedł obronną ręką – uważa profesor Larry Sabato, politolog z Uniwersytetu Wirginii. Ponieważ żadne z kandydatów nie ma szans na zdobycie wymaganej większości głosów delegatów wyłanianych drogą prawyborów, decydujące będą głosy tak zwanych superdelegatów, czyli najwyższych rangą przedstawicieli partii, którzy głosują wedle własnego uznania. Zdaniem wielu obserwatorów superdelegaci nie chcą dopuścić do tego, by bratobójcza walka między dwojgiem kandydatów przeciągnęła się aż do konwencji wyborczej pod koniec sierpnia, gdy formalnie zatwierdzony zostanie kandydat Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich. Dlatego wielu z nich może ogłosić poparcie dla Obamy w najbliższych tygodniach, by zmusić Hillary Clinton do rezygnacji.
W przemówieniu wygłoszonym po ogłoszeniu wstępnych wyników Obama nawoływał do zjednoczenia coraz bardziej podzielonej przedłużającą się batalią Partii Demokratycznej. Jak zauważa Ben Smith, komentator magazynu „Politico”, Obama przemawiał jak zwycięzca, odnosząc się do swej rywalki z szacunkiem, ale kierując uwagę słuchaczy ku wyborom prezydenckim w listopadzie. Więcej niż o dalszej walce z senator Clinton Obama mówił o republikańskim kandydacie Johnie McCainie.