W latach 1977 – 1983 Japonię dotknęła fala tajemniczych zaginięć. Kilkudziesięciu młodych ludzi nagle przepadło bez wieści. Nigdy nie wrócili do swoich domów. Ginęli głównie na plażach, w nadmorskich miasteczkach i na wysepkach. Policja szybko doszła do wniosku, że wszyscy zostali porwani. Tropy zaś prowadziły do Phenianu, stolicy komunistycznej Korei Północnej.
Okazało się, że młodzi ludzie (większość miała po dwadzieścia parę lat, najmłodsza dziewczynka – zaledwie 13) byli porywani przez komunistycznych agentów. Wywożono ich do Korei Północnej i umieszczano w tajnych szkołach dla szpiegów. Zmuszano ich do uczenia koreańskich szpiegów języka japońskiego, obyczajów i sposobu zachowania. Tak aby mogli wykonywać misje na terenie Japonii.
Porwani Japończycy byli bardzo źle traktowani. Znęcano się nad nimi, a ci, którzy odmówili współpracy lub okazali się nieprzydatni, zostali z miejsca zamordowani. Same warunki życia w Korei Północnej były wyjątkowo surowe.
Przez lata Phenian stanowczo zaprzeczał, jakoby uprawiał taki proceder. Oskarżenia nazywał teorią spiskową. Wreszcie w 2002 roku przyznał, że faktycznie porwał 13 osób.
Pięć z nich zostało wypuszczonych, reszta – jak zapewnili komuniści – miała umrzeć na rozmaite choroby lub popełnić samobójstwa. Władze w Tokio nie dały jednak temu wiary i domagały się przeprowadzenia niezależnego śledztwa. Według niektórych doniesień prasowych Koreańczycy mogli porwać nawet 70 – 80 osób. Niewykluczone, że niektóre do dziś są zmuszane do szkolenia szpiegów.