– Zwolennicy niektórych kandydatów powinni wiedzieć, że islamska republika nie oszukuje – mówił dobitnie Ali Chamenei.
Piątkowe kazanie było pierwszym publicznym wystąpieniem najwyższego przywódcy Iranu od czasu wyborów z 12 czerwca, które przytłaczającą większością głosów wygrał konserwatysta Mahmud Ahmadineżad. Jego główny rywal Mir Hosejn Musawi uznał, że wybory zostały sfałszowane, i wyprowadził wielotysięczne tłumy swoich zwolenników na ulice miast.
Chociaż ajatollah przyznał, że w przebiegu wyborów można się doszukać drobnych nieprawidłowości, to nie mają one wpływu na ostateczne „wielkie zwycięstwo Ahmadineżada”.
– Gdyby różnica w głosach wyniosła 100 tysięcy albo pół miliona, można by mówić o fałszerstwie. Ale jak można sfałszować 11 milionów głosów – podkreślał, wskazując na wielką przewagę kandydata konserwatystów. Udzielił też Ahmadineżadowi swojego poparcia. – Wizja polityki zagranicznej obecnego prezydenta jest mi bliższa niż zwolenników reform – stwierdził Chamenei. Na koniec ostrzegł demonstrantów. – To oni będą odpowiedzialni za krew i przemoc, która może być wynikiem dalszych protestów – zagroził.
Tysiące ludzi słuchających na uniwersytecie w Teheranie słów religijnego przywódcy ogarnęła euforia. – Daj nam tylko znak, a zrobimy dla ciebie wszystko – wołali. Według BBC władze autobusami dowoziły ludzi na modły, aby zgromadzić jak najbardziej imponujący tłum. W pierwszym rzędzie siedział prezydent Mahmud Ahmadineżad.