Hasan zastrzelił w Forcie Hood w Teksasie - największej bazie amerykańskiej armii na świecie - trzynaście osób, a 30 ranił. Nadal nieznane są motywy jego działania. Mówi się jednak, że major Malik Hasan miał być wkrótce wysłany na misję do Iraku, a według dziennika „The New York Times” był przeciwnikiem tej wojny. Ponoć kłócił się z kolegami z armii o sens tej operacji i zamieszczał komentarze na radykalnych portalach islamskich.
– To, że tracimy odważnych Amerykanów w wojnach, które prowadzimy na świecie, jest już wystarczająco trudne. Przerażające jest, że ogień do nich otworzono też na terenie bazy wojskowej na amerykańskiej ziemi – mówił wczoraj prezydent Barack Obama na konferencji prasowej zorganizowanej kilka godzin po tragedii. Amerykański przywódca dodał, że modli się za rannych i rodziny zabitych. Zaznaczył, że Biały Dom współpracuje w wyjaśnieniu tego incydentu z Pentagonem, FBI i Departamentem Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Fort Hood to największa amerykańska baza na świecie. Stacjonuje tu około 40 tysięcy żołnierzy. Baza pełni m.in. funkcję ośrodka przejściowego dla żołnierzy. To właśnie stąd wyjeżdżają i tu wracają żołnierzy walczący w Iraku i Afganistanie. Baza wygląda jak małe miasteczko, z dziewięcioma szkołami i wieloma restauracjami, ponieważ mieszka w niej również ok. 17 tysięcy członków rodzin żołnierzy.
Natychmiast po ataku Fort Hood został odcięty od świata. Środki ostrożności podjęto również w innych bazach amerykańskich z obawy, że atak może być częścią większego spisku.
Jak duże jest ryzyko, że terroryści będą teraz próbowali przeprowadzić zamach na żołnierzy na terenie USA?