Heroiczny gest Johna McCaina pozwolił we wtorek na rozpoczęcie formalnej debaty nad przebudową zabezpieczeń zdrowotnych w USA, sfery, która obejmuje aż 1/6 gospodarki kraju. Senator z Arizony, u którego lekarze niedawno odkryli złośliwego raka mózgu, pojawił się w Senacie po to, aby oddać 51., przeważający głos na rzecz odsunięcia wprowadzonego w 2010 r. Obamacare.
Na senatorów naciskał jak mógł Donald Trump. Gdy dwie senatorki z Parti Republikańskiej, Susan Coolins z Maine i Lisa Murkowski z Alaski, przeciwstawiły się przekreśleniu systemu powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych wprowadzonemu przez poprzedniego prezydenta, miliarder opublikował tweeta z pogróżkami pod ich adresem. Pogratulował zaś pozostałym senatorom ze swojego ugrupowania.
– Teraz możemy wreszcie budować naprawdę wspaniały system zabezpieczeń zdrowotnych dla amerykańskiego narodu. Wielki krok do przodu – powiedział prezydent.
Służby Kongresu ostrzegają jednak, że jeśli propozycje republikanów zostaną przegłosowane, to do 2026 r. 32 mln Amerykanów może stracić ubezpieczenia zdrowotne. Wielu z nich to wyborcy, którzy jesienią ub.r. oddali głos na Trumpa w nadziei, że obali dotychczasowe „elity" i poprawi ich los.
– Odwołanie Obamacare ma jednak przede wszystkim służyć interesom wielkich towarzystw ubezpieczeniowych, które nie chcą być obciążone polisami, na których mogą mniej zarobić, a także średnio zamożnym i bogatszym Amerykanom, którzy dziś ponoszą większe koszty, aby zapewnić fundusze na polisy dla najbiedniejszych – mówi „Rz" Melissa Boteach, ekspertka Center for American Progress w Waszyngtonie.