– Te wyroki są, delikatnie mówiąc, kuriozalne. Szefowa firmy Sanlu, która rozprowadzała mleko dla dzieci skażone melaminą, otrzymała dożywocie, podczas gdy dwóch biednych chłopów z prowincji Heibei, nieumiejących ani czytać, ani pisać, za ten sam czyn skazano na karę śmierci. Ci ludzie pewnie nawet nie wiedzieli, że melamina jest trująca – mówi „Rz” dr Steve Tsang, ekspert ds. Chin z St. Anthony’s College w Oksfordzie. – Cóż, Tian Wenhua jest członkinią partii komunistycznej, była sekretarzem w Shijiazhuang. A partia zawsze broni swoich – tłumaczy.
Melamina, dodawana do mleka, by zafałszować wyniki badań jego jakości, spowodowała w Chinach śmierć co najmniej sześciorga dzieci. Kilkaset tysięcy zachorowało. Substancję wykryto w niemal 70 produktach, w tym także w słodyczach ponad 20 chińskich firm.
O dopuszczenie do sprzedaży skażonego preparatu mlecznego oskarżono ponad 60 osób, w tym przedstawicieli zarządu chińsko- nowozelandzkiej spółki Sanlu. Proces odbył się w rekordowym tempie.
[srodtytul]Błagania o litość[/srodtytul]
Była prezes Sanlu, 66-letnia Tian Wenhua, została skazana na dożywocie za sprzedaż skażonych produktów mlecznych. Jej zastępcy Wang Yulian i Hang Zhiqi otrzymali kary w wysokości 15 i ośmiu lat więzienia. Kolejnych trzech członków zarządu firmy spędzi za kratami od pięciu do 15 lat. Jednego z nich przywożono na rozprawy na wózku inwalidzkim – pod wpływem szoku spowodowanego oskarżeniem próbował wcześniej popełnić samobójstwo, co skończyło się paraliżem od pasa w dół.