Komitet promujący kandydaturę Silvia Berlusconiego do Pokojowej Nagrody Nobla działa od maja i zebrał już 10 tysięcy podpisów. Mimo to do wczoraj było o nim cicho. Jak się jednak okazuje, w najbliższy wtorek organizacja Nobel dla Silvia przystąpi do wielkiej ofensywy.
W prezencie urodzinowym dla premiera chce pokazać widzom spot reklamowy ilustrowany podniosłą pieśnią z rodzaju tych, które dziś śpiewa się jeszcze tylko w Korei Północnej. Pośród ruin zdemolowanej trzęsieniem ziemi L'Aquili Berlusconi przechadza się z Barackiem Obamą, a w tle słychać hymn: "Abruzja budzi się z niedowierzaniem, słońce spotyka się ze śniegiem, a wszędzie widać Twą pomocną dłoń. Premier jest wszechobecny, zawsze nam towarzyszy. Jesteśmy tu dla Ciebie sercem i duszą. Dla Ciebie Pokojowy Nobel. Wielki, wielki jest Silvio!".
Nie wydaje się, by gardzący fałszywą skromnością Silvio Berlusconi poczuł się hymnem specjalnie zażenowany. Na stronie internetowej komitetu można zresztą przeczytać to, co włoski premier sam o sobie bez specjalnych zahamowań opowiada. Jeśli wierzyć temu, co twierdzą autorzy strony, to najnowszą historię trzeba pisać na nowo i oddać honor jej prawdziwemu bohaterowi – Berlusconiemu. Gdy tylko świat stawał na krawędzi katastrofy, z odsieczą ruszał Silvio – zbawca ludzkości.
W ostatni wtorek, tuż przed wylotem do Nowego Jorku na szczyt ONZ, Berlusconi powiedział dziennikarzom, że właśnie udało mu się zapewnić Europie trwały pokój. Namówił bowiem Baracka Obamę do rezygnacji z tarczy antyrakietowej, a Rosję do nierozmieszczania rakiet Iskander w Kaliningradzie. W ten sposób świat uniknął zimnowojennego koszmaru. Zdumienie było ogromne, zwłaszcza że przy okazji Berlusconi dokonał ważnych odkryć geopolitycznych. Okazało się, że nadal istnieje Czechosłowacja, bo według premiera to tam właśnie oraz w Gruzji Amerykanie chcieli umieścić tarczę. Kalinigrad z kolei leży według włoskiego premiera na Litwie.
Jeszcze większą brawurą popisał się Berlusconi podczas kryzysu gruzińskiego. Jak wspominał w licznych wywiadach, "gdy Saakaszwili zdecydował się na szaleńczy atak, mój przyjaciel Putin stracił głowę". I wówczas Berlusconiemu nadludzkim wysiłkiem udało się przekonać rosyjskiego premiera do zatrzymania rosyjskich wojsk 15 kilometrów od Tbilisi. – Historia odda mi sprawiedliwość, bo to ja uchroniłem świat od wojny – stwierdził.