W 1998 roku 20-letni Khristian Oliver włamał się do domu 64- -latka w Teksasie. Gdy na drodze stanął mu właściciel, napastnik strzelił mu w twarz, a potem dobił, wielokrotnie uderzając go bronią w głowę. Rok później trafił przed sąd, a przysięgli skazali go na najwyższy wymiar kary. Dziś ma 32 lata i zostało mu jeszcze 20 dni życia. Ale nadal walczy o uchylenie wyroku.
Jak przyznali członkowie ławy przysięgłych, choć przed naradą w sprawie wyroku sędzia pouczył ich, by nie opierali się na niczym poza dowodami z sali sądowej, to krążyły między nimi cztery egzemplarze Biblii z zaznaczonymi fragmentami. „Mściciel krwi może zabić mordercę, gdziekolwiek go spotka”. Między innymi to zdanie miał czytać na głos jeden z przysięgłych. – Czy tak w tej sprawie zdecydowałby Pan? – zastanawiał się Michael Brenneisen, przysięgły, który o kulisach wydania wyroku opowiadał kilka lat później dziennikarzom. Inny podkreślał, że dożywocie to jedynie ciężar dla podatników.
Adwokaci Olivera walczyli o zmianę wyroku, podkreślając, że przysięgli byli „pod niewłaściwym wpływem Biblii”. Sąd apelacyjny uznał, że odnoszenie się do niej było niewłaściwe, ale odrzucił apel o łagodniejszą karę, tłumacząc, że nie ma „jasnych i przekonujących dowodów”, iż na decyzję rzeczywiście wpłynął Stary Testament.
Sędzia przekonywał też, że tak czy owak przysięgli kierowaliby się własną moralną oceną czynu, na który z pewnością wpływałyby ich przekonania religijne.
W kwietniu Sąd Najwyższy odmówił zajęcia się sprawą. O złagodzenie kary apeluje jednak wciąż Amnesty International.