Około godzi 18 zapełnił się Plac Bohaterów, jednak wciąż napływał tłum. Przebywający na miejscu dziennikarze oceniają, że zebrać mogło się ponad 10 tys. ludzi. Wczoraj 40 tys. internautów poparło ogłoszony na Facebooku plan protestu, zaś strona „Sto tysięcy przeciwko podatkowi w sieci" ma już 30 tys. sympatyków.

Bezpośrednim powodem demonstracji są plany wprowadzenia podatku od korzystania z Internetu (ok. 2 zł za gigabajt przesyłu), jednak pojawiają się także inne hasła antyrządowe. Szczególną irytację wzbudziła wiadomość, że z planowanego podatku rząd zamierza sfinansować podwyżkę płac policji. W nawiązaniu do tego demonstranci skandowali w stronę obecnych funkcjonariuszy „węgierscy policjanci są z nami!".

Grupa ok 500 demonstrantów udała się przed siedzibę Fideszu na ulicy Lendvai, gdzie zbudowano symboliczną „internetową barykadę" ze starych komputerów i klawiatur, niektórzy obrzucali budynek wybijając kilka okien. Kilku demonstrantów wdarło się na balkon machając flaga Unii Europejskiej (była to reakcja na słowa unijnej komisarz Neeli Kroes, która skrytykowała nieistniejący w żadnym państwie unijnym podatek internetowy). Wkrótce potem wokół siedziby Fideszu pojawiły się policyjne oddziały prewencji, które wypchnęły tłum na sąsiednie ulice.

Zakończona około godz. 22 demonstracja była największym i najbardziej burzliwym wystąpieniem przeciwko Fideszowi od wielu miesięcy. Dziennikarze oceniają, że doszło do niej spontanicznie, jednak do tłumu przemówili obecni na miejscu przedstawiciele ugrupowań opozycyjnych krytykując partię rządzącą za „autorytarne zapędy".

rp.pl